21/05/2023

O, pole

Nareszcie zrobiło się naprawdę ciepło i słonecznie.
Prawie tak samo, jak latem.
Czas na kolejną wycieczkę, tym razem do Opola.
Nigdy nie byłem w tym mieście i zawsze chciałem tam jechać.


Debil.

Trasa: Szczekociny - Bonowice - Grabiec - Zawada Pilicka - Pradła - Siemięrzyce - Kroczyce - Lgota Murowana - Piaseczno - ZAWIERCIE - Poręba - Siewierz - Mierzęcice - Celiny - Tąpkowice - Niezdara - Świerklaniec - PIEKARY ŚLĄSKIE - Orzech - Nakło Śląskie - TARNOWSKIE GÓRY - Wieszowa - Boniowice - Karchowa - Pyskowice - Paczynka - Grabów - Toszek - Płużnica Wielka - Błotnica Strzelecka - Warmątowice - STRZELCE OPOLSKIE - Sucha - Izbicko - Nakło - Falmirowice - OPOLE - Lędziny - Chrząstowice - Dębska Kuźnia - Schodnia - Ozimek - Grodziec - Myślina - Błachów - Gosławice - Gwoździany - Pawonków - Lisowice - LUBLINIEC - Jawornica - Kochanowice - Lisów - Herby - Pietrzaki - Wyrazów - CZĘSTOCHOWA - Srocko - Kusięta - Olsztyn - Przymiłowice - Zrębice - Skowronów - Piasek - Janów - Ponik - Apolonka - Bystrzanowice - Lgoczanka - Lgota Błotna - Ślęzany - Staromieście - Lelów - Paulinów - Nakło - Małachów - Tęgobórz - Szczekociny


Mogliśmy wyjechać wcześniej, dlatego zmyliśmy się z domu o 13:50.
Przyszło dziś niestety spotkać dużo głupich i beznadziejnych kierowców.
Pierwszy to mały siusiak z Audi na zdjęciu, który zapieprzał jak debil i wyprzedzał każdego kogo się dało.
Niestety marka premium nie sprawia, że przestajesz być idiotą.


Zawiercie





Nie chciałbym, żeby ten blog zamienił się w jakiś twór typu STOP CHAM albo "idioci na drodze".
A jednak głupota i zaburzenia psychiczne polskich kierowców potrafią niesamowicie wkurzać.
W Zawierciu szybko pojawił się kolejny głupek, który siedział mi na zderzaku, mimo, że jechałem i tak już za szybko, po czym oczywiście musiał wyprzedzić.

Bazylika w Piekarach Śląskich

Na tym kończę swoje mieszanie kierowców z łajnem (ale to nie zmienia faktu, że zasłużyli).
W Piekarach Śląskich zajrzeliśmy na kilka minut do katedry, a potem na lody do piekarni obok.
Oczywiście czekoladowe, najlepsze na świecie i zdania nie zmienię :D

Kopiec Wyzwolenia.


Ładne widoki.






Po zjedzeniu dobrych lodów, chcieliśmy jechać (a właściwie to tata chciał) do Radzionkowa.
Ja byłem tam tylko raz w życiu na wycieczce ze szkoły.
Nie umieliśmy tam trafić i gówno z tego wyszło :D
Wstąpiliśmy za to na Kopiec Wyzwolenia, który jest naprawdę fajnym punktem widokowym.


Ciekawe, czy mają Łomżunię.






Tablice informacyjne.


Droga na szczyt Kopca prowadziła po kamiennych ścieżkach, a nie po schodach, dlatego dobrze się wspinało i prawie wcale się nie zmęczyłem.
Na samej górze oczywiście huraganowe porywy wiatru, ale też świetny widok na Górny Śląsk.
Było widać nawet komin z Rudy Śląskiej.
Nie zabrakło też jak zwykle obściskujących się parek. Grrr!












Długo nie zabawiliśmy i pojechaliśmy dalej.
Do samego Opola nie robiliśmy już żadnych przystanków.
Jakość dróg w kierunku tego miasta pozytywnie mnie zaskoczyła.
Prawie nie było zepsutych odcinków.
Wielka przepaść w porównaniu do województwa łódzkiego czy śląskiego.








Strzelce Opolskie






I jest Opole.

Dojazd do Opola nie trwał zbyt długo.
Zaparkowaliśmy samochód na parkingu obok Rodzinnych Ogródków Działkowych.
Poszliśmy sobie obejrzeć miasto, a zaczęliśmy od zabytkowej niemieckiej wieży ciśnień z 1896 roku.






Poczytaliśmy tablicę informacyjną o wieży.
Napisane było między innymi, że wkrótce ma być udostępniona do zwiedzania.
Nie napisali, kiedy będzie to "wkrótce" :D
Obejrzeliśmy też stadion Odry Opole, ale z daleka.
Dziś tutaj pusto, ale gdy są mecze, to pewnie sporo mają zwierząt w dresie do wpuszczenia.


Wieża ciśnień z 1896 roku.




Tędy wpuszczają bydło na stadion.




Ratusz z 1864 roku.


Jakaś impreza.

Zaraz poszliśmy się przejść do centrum miasta.
Było naprawdę dużo ludzi oraz spore kolejki do kebaba.
Sporo też było kretynów hałasujących pierdzącymi tłumikami, dla których ulice miasta to tor wyścigowy (powszechne zjawisko w każdym mieście).
Za ratuszem odbywała się jakaś impreza, chyba Dni Opola.


Katedra Podwyższenia Krzyża


Chciałem zrobić ładne zdjęcie Katedry Podwyższenia Krzyża Świętego, ale niestety obszar wokół niej był w remoncie i dało się tylko z boku.
Za to zrobiłem zdjęcie fajnego, małego kościoła św. Sebastiana.


Kościół św. Sebastiana z 1696 roku.








Do samej Częstochowy też szybko się dotarło.
Byłoby jeszcze szybciej, ale w Lublińcu był rozległy remont z sygnalizacją świetlną.
Nie wstępowaliśmy z racji późnej pory na Jasną Górę.
Ostatnim przystankiem były hot-dogi na stacji BP.
W domu było się późno, bo o 22:55.
Trochę mi szkoda, że nie odwiedziłem babci, ale zrobi się to innego dnia.
Cała trasa miała 348.3 km, a więc niewiele mniej, niż ta do Sandomierza.
Było fajnie i mam nadzieję, że odwiedzę też Wrocław.

3 komentarze:

  1. Fajna wycieczka. Fajny mały kościół. Wygląda na to, że te kamienice obok są chyba nowsze i ciekawe dlaczego zbudowali te tak blisko kościoła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też się zastanawiam. Pewnie mieli spór o granicę działki w przeszłości i tak już zostało.

      Usuń
  2. Spodziewałem się że będzie w relacji ten tvpisowski amfiteatr, ale zoo Opolskiego "Odra" to się nie spodziewałem :O
    Budują im nowe na jakimś Łopolskim zadupiu.

    OdpowiedzUsuń