Dawno niczego nie wrzuciłem na bloga. Dlaczego?
Bo nie chciało mi się spacerować. Ot, taki leniuszek jestem :) A w ostatnie
dwie niedziele podróżowałem samochodem, więc też nie spacerowałem.
Ale dzisiaj tak ładnie, ciepło na dworze… Wyszedłem więc się przejść do
lasu niedaleko.
Nie zapomniałem o słuchawkach, oczywiście. Bez nich nie wyobrażam sobie
spaceru. Ktoś mnie może zlinczować, bo w lesie to się słucha śpiewu ptaków, a
nie muzyki :)
Na drodze siedział sobie zajączek. Myślałem, że
to jakiś kawałek drewna, bo w ogóle się to nie ruszało. Dopiero kiedy się
zbliżyłem, wstał i uciekł ;)
Spotkałem jeszcze kozła sarny oraz sójkę. Były naprawdę blisko mnie. Niestety zwierzęta uciekły, zanim zdążyłem znaleźć zoom w moim smartfonie :( Ale i tak zdjęcia z zoomem wychodzą w nim kiepsko, więc w sumie nie nie żałuję.
Doszedłem do stawów rybnych, ale nie we wszystkich była woda. Chciałem uchwycić łabędzia na zapełnionym stawie, ale zdjęcie wyszło słabe.
Poszedłem z powrotem obok kurzej fermy i
wyszedłem na tej samej drodze, którą dzisiaj przemierzałem.
Szedłem
sobie spokojnie i nie spotkałem żadnego człowieka. Gdy chciałem zrobić powyższe
zdjęcie, nagle za mną pojawił się jakiś biegacz. Wystraszyłem się, bo zjawił
się niespodziewanie, gdy się spojrzałem za siebie ;) Że też mu się chciało.
W sumie zrobiłem 10506 kroków, spaliłem 415 kalorii i przeszedłem 6.3
km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz