Fajnie,
że dzisiaj wyszło słońce, ale też dobrze, że padał deszcz ostatnio. Posucha
była straszna.
Dowiedziałem się, że w górskich lasach są już borowiki i postanowiłem, że
przejdę się dzisiaj w moje tradycyjne borowikowe miejsce. Zabrałem ze sobą
torebkę męską, bo wyglądałem jak debil z takimi wypchanymi kieszeniami :)
W lesie ładnie pachniało grzybami, ale nie spotkałem żadnego. Nawet niejadalnego.
Dlatego więc nie dziwi fakt, że borowika nie spotkałem ani jednego. Znalazłem jednak kilka kurek i to mnie ucieszyło :)
Powinienem się domyślić, że w górach często padało i dlatego już są grzyby, a u mnie deszcz popadał stosunkowo niedawno i trzeba poczekać, aż spragniona ziemia nasiąknie.
Z lasu udałem się do Biedronki po zakup drogiego batona proteinowego za 3 zł i napój izotoniczny. To wszystko oczywiście na rower.
Zrobiłem 8156 kroków, spaliłem 321 kcal i zrobiłem 4.8 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz