30/06/2018

Spacer na grzyby

Trochę czasu minęło, odkąd dodałem wpis na blogu. To dlatego, że poświęciłem uwagę wycieczkom rowerowym.
A jestem taki, że jak zajmie mnie jedno hobby, to o drugim zapominam.
Dzisiaj wyszedłem się przejść w moje grzybowe miejsce, bo wczoraj za Olesnem znalazłem kilka jadalnych grzybów. Były robaczywe, ale sam fakt, że znalazłem sprawił, że postanowiłem pójść do lasu. Nie zniechęcił mnie przelotny deszcz i chłód.
Na początku nie znajdowałem niczego, nawet grzybów niejadalnych. Już myślałem, że nic nie znajdę, znowu to samo, jak zwykle nic u mnie nie ma… Ale na szczęście w moim miejscu pojawiły się kurki :)
Z góry przepraszam za jakość zdjęć, ale nie zabrałem aparatu i użyłem smartfona.


Po chwili pojawiły się następne, i kolejne! To rozbudziło mój grzybowy apetyt. Niestety dalej grzyby się już nie pojawiały.
Poszedłem jeszcze w inne miejsce i tam już kurki znowu się pojawiły. Zadzwoniła mama, bo chciała jechać do babci i musiałem się zmywać do domu. Ale po drodze zatrzymały mnie kolejne ładne, duże kurki :)
Pojawił się nawet on – borowik ceglastopory. Ucieszyło mnie jego znalezienie. To oznacza, że będę mieć kolejne miejsce do zbierania tego gatunku borowika.



Zaczęło padać i do domu dotarłem spocony i przemoknięty. Ale to nic. Ważne, że grzybki są. :)

 


 

Zrobiłem 6038 kroków, spaliłem 237 kcal i przeszedłem 3.6 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz