31/10/2018

Hej na grzyby

 Ostatnio deszcz padał i jeszcze zrobiło się ciepło. No to pomyślałem, że pójdę na grzyby dzisiaj.
Dodatkowym argumentem za pójściem dzisiaj było to, że ludzie przed jutrzejszym dniem sprzątali jeszcze na cmentarzach i było bardzo niskie ryzyko, że ktoś będzie łaził po moich miejscach. :)
Nie spodobało mi się, że przy wejściu do lasu stał jakiś typek z łódzką rejestracją, ale był ubrany w koszulę i garnitur. Nie mógł iść na grzyby.



Gdy zauważyłem niejadalnego grzyba, obudziła się we mnie nadzieja. Potem pojawił się śniejak – jeszcze lepiej. Nic niestety oprócz niego nie rosło :( Na próżno szukałem borowików ceglastoporych. Nie było nawet kurek ani nic. Dopiero nieco dalej pojawiły się opieńki i zebrałem je.
W drodze powrotnej jeszcze trochę tych opieniek nakosiłem + kanie na zaoranym wyrębie. W sumie nawet dobre zbiory.




Gdy wysypałem grzyby, żeby zrobić to zdjęcie, przyleciały małe koty i jeden zaczął zjadać opieńki. Dziwne to :) Na pewno później je zwrócił.
Zrobiłem 6085 kroków, spaliłem 239 kcal i przeszedłem 3.6 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz