Wierzcie lub nie, ale ciężko jest wymyślać
teksty do notek. Zanim się jakaś napisze, mija trochę czasu.
Zniknął cały śnieg i okresowo padał deszcz. Do lasu wyszliśmy dosyć późno,
bo dopiero po 14:30.
Niestety znowu w domu było niemiło, ale nie będę się zagłębiał w szczegóły.
Po
drodze był jak zawsze staw, w którym jednak opadła woda. Ale w sumie co się
dziwić. Gdzie w tym roku był deszcz.
Był jeszcze lód, ale wejście na niego teraz byłoby głupotą nie do pojęcia.
Doszliśmy pod Chlewską Wolę i zawróciliśmy się.
Na koniec tradycyjnie obiad pod samochodem. Znowu zabrałem ziemniaki i surówkę
do mięsa :)
Zrobiliśmy 5836 kroków, spaliliśmy 229 kcal i przeszliśmy 3.5 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz