16/12/2018

Zimowy spacer

 To była śnieżna niedziela z mrozem, ale i tak poszedłem z tatą na spacer do lasu. Dosyć późno wyjechaliśmy z domu, ale trudno.

 


W gumofilcach szło mi się dziwnie, bo śnieg lepił się do podeszwy i tworzył jakby drugą podeszwę :)
Jak zwykle przeszliśmy obok małych domów w Tarnawej Górze.
Zabrałem ze sobą oczywiście czapkę i rękawiczki, jednak czapkę co chwila ściągałem, a rękawiczki zdjąłem po krótkim czasie i nie nosiłem ich już do końca spaceru. Pod kurtką miałem krótki rękawek. Brzmi absurdalnie, ale kurtka jest gruba, ciężka i nie przepuszcza powietrza – dlatego też podczas marszu było mi miejscami za ciepło. Dobrze, że nie zakładałem pod spód żadnej bluzy.


 

Na drodze były ślady traktora. Niespodziewanie pojawił się Ursus C 360 bez kabiny – jechał nim jakiś pan z dziećmi. Wieźli szabrowane choinki :)
Dla odmiany poszliśmy do auta inną drogą i wyszliśmy w pobliżu Rędzin. Tego nie było w planie.
Zaczynało się ściemniać i zawróciliśmy tą samą drogą. Dalej już poszliśmy właściwą do samochodu.
Zjedliśmy obiad na świeżym powietrzu. Zabrałem sobie ziemniaki, surówki i kotlety.
Zrobiliśmy 10262 kroki, spaliliśmy 405 kalorii i przeszliśmy 6.1 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz