Święta i po świętach jak to mówią. Ale święto
Szczepana męczennika zawsze jest drugim dniem świąt :)
Spędziliśmy je tradycyjnie poza domem.
Rano oczywiście kościół, potem śniadanie barszczowo – pierogowe i po
południu wyjazd z domu.
W ogóle nie czułem świątecznego klimatu. Nie było śladu po wczorajszym śniegu, za to padał deszcz. Do tego porywiście wiało. Chromolę taką pogodę na święta. Co roku to samo :(
W tym roku święto Szczepana spędziliśmy na
spacerze pod Dzierzgowem. W zeszły roku byliśmy się przejść niedaleko
Szczekocin i było słonecznie, ale czułem się bardzo źle. Uczucie samotności
sięgało zenitu, nie było nikogo na GG i jeszcze martwiłem się o babcię, która miała
zator żylny w nodze i bardzo ją bolało, przez co płakała i ubolewała, że
chciałaby umrzeć. :(
Na szczęście została wyleczona.
Marzły
mi dłonie, więc trzymałem je w kieszeniach. Po drodze zjadłem sobie czekoladę i
pierniki – dzisiaj wyjątkowo nie zabraliśmy wałówy :)
Po powrocie tradycyjnie do babci.
Zrobiliśmy 6598 kroków, spaliliśmy 260 kcal i przeszliśmy 3.9 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz