W porównaniu z poprzednią niedzielą, ta było
dużo zimniejsza i jeszcze wiatr potęgował to uczucie.
Przeszliśmy się blisko, na Perzynach.
Wiem że byliśmy tam wielokrotnie, ale w dzisiejszej lokalizacji dawno
nie byliśmy :)
Oczywiście pierwsze co się zobaczyło po wejściu
do lasu, to następny wyrąb :(
Gdziekolwiek by się nie poszło, tam wycinki.
A drewno pójdzie pewnie do Skandynawii jak zwykle.
Nawet 200 letnich modrzewii nie oszczędzili.
Bo po co ekologia? Kasa musi się zgadzać!
Brawo, złodzieje rządowe i unijne! Majątek narodowy sprzedany, jeszcze
zostały lasy do rozgrabienia. Tak trzymać, pierdolce >.<
Uffff, no to się uniosłem :) Ale napisałem samą
prawdę.
Natknęliśmy się na rykowisko i jakąś dziwną hmmm… kryjówkę?
Pewnie jakieś okoliczne dzieci narzuciły na dół te sosnowe gałęzie.
Staw w tym rejonie był zamarznięty (tzw. ługi).
Nie próbowaliśmy oczywiście wchodzić na ten lód – tak robią debile.
Usłyszeliśmy wcześniej i zobaczyliśmy jakąś rodzinkę.
Idąc dalej zobaczyłem drzewo z napisem E. Zawsze
zastanawiało mnie, po co tak oznaczać drzewa.
Czy to E oznacza Ekologia? Czy w tym drzewie żyje jakiś chroniony
gatunek owada?
Dalej leżały kolejne ścięte drzewa.
Przy powyższej drodze stoi stolik z ławkami, więc przystanęliśmy przy
nim.
Na sośnie ktoś powiesił krowią czaszkę. Nie pytajcie, sam nie wiem kiedy
i po co :)
Zrobiliśmy 5696 kroków, spaliliśmy 224 kcal i przeszliśmy 3.4 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz