Jakoś przeżyłem tą (chyba) ostatnią już zmianę
czasu.
Do kościoła tym razem poszedłem sam, bo tata jeszcze spał. Ledwo zdążyłem,
ale udało się :)
Dzisiaj spacer był w miejscowości Bógdał – 6 km od domu, czyli całkiem
niedaleko.
Było bardzo ciepło, bo aż 20 stopni. I taką wiosnę to ja rozumiem :)
Droga do Starzyn, niestety nie ma jeszcze asfaltu
Dziki zryły ziemię za żołędziami Bardzo stary, nieczynny hydrant
W pobliżu były domki letniskowe, ale dla nich ten stary hydrant raczej nie służył ;) W lesie niestety było bardzo sucho. Szkoda, bo o tej porze powinno być mokro, żeby wegetacja mogła się normalnie odbywać.
Dalej przez las Bardzo stary dąb, niestety już nie żyje Nie widać, ale kwitną już fioletowe dzwoneczki Droga dla rowerów
Na powyższej drodze dla rowerów niespodziewanie
pojawiła się grupa młodzieży na rowerach. Wstyd mi było, że widzieli mnie w
gumofilcach, więc próbowałem jakoś iść za tatą.
Mokradło Żerdź bobrów, ale już rozwalona
Na mokradłach była widoczna działalność bobrów.
Zrobiły sobie dwie żerdzie – jedną ogromną, a drugą mniejszą, widoczną tutaj.
Ktoś ją rozwalił, żeby woda mogła swobodnie płynąć. Samych bobrów nie
zauważyłem. :)
Przy drodze rosły kwitnące zawilce i podbiał. Czyli że przyroda już
naprawdę się obudziła.
Zrobiliśmy 5841 kroków, spaliliśmy 230 kcal i przeszliśmy 3.5 km.
Nie ma co się przejmować noszeniem kaloszy. Dają +100 do wodoodporności w przeciwieństwie do młodzieżowych adidasów 😉
OdpowiedzUsuń