No to pojechaliśmy dzisiaj do Radkowa. Wreszcie
jakieś inne miejsce do spacerów.
Zapowiadali burze i rzeczywiście na niebie widziałem bałwany, w oddali
słyszałem grzmoty.
Dlatego też nie zapuszczaliśmy się daleko.
Ładna droga wysypana drobnym grysikiem
Trafiliśmy na ładny, leśny parking z drobnego
grysu i z ławkami do siedzenia.
9 lat temu ta droga nie wyglądała w ten sposób. Było błotniście.
No właśnie, ostatnio byliśmy 9 lat temu na tej drodze. Ale ten czas
leci…
Oczywiście bez wyrębu się nie obyło
Dzisiaj ponownie słyszałem w oddali kukułkę.
Coraz poważniej myśleliśmy o powrocie, bo grzmiało.
Nagle piękna droga z grysiku się skończyła.
Jeszcze poszliśmy kawałek po normalnej, leśnej
drodze z żużlem wielkopiecowym.
Jagody miały dużo kwiatów, poziomki też zakwitły.
Trafiliśmy jeszcze na obszar lasu po pożarze sprzed kilku lat.
Były osmolone drzewa.
Dalej już nie idziemy... ciekawe, gdzie ta droga dochodzi.
W obawie przed burzami zawróciliśmy się.
Zachmurzyło się, jednak deszcz nie spadł. :(
Zrobiliśmy 4808 kroków, spaliliśmy 189 kalorii i przeszliśmy 2.8 km.
Byłoby więcej, no ale cóż poradzę..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz