Strasznie było dzisiaj zimno. No ale w końcu
mamy styczeń, mimo że prognozy już wieszczą prawdziwy powiew wiosny.
Znów pojechaliśmy dzisiaj na Perzyny, tym razem zmieniając trasę i idąc
w kierunku przeciwnym, niż tydzień temu.
Znowu rozpylanie toksycznych substancji w atmosferze... Chrzaniona masoneria |
Postanowiłem znowu ubrać się warstwowo, jednak
nie założyłem bluzy pod kurtkę. Założyłem aż dwie :) Jedną cienką, na nią grubą
i na to wszystko moja kurtka ortalionowa.
Miałem też na sobie rękawiczki. Jednak dopiero później się rozgrzałem.
Przez jakiś czas mimo marszu było mi zimno.
Tak sobie szliśmy przez wyrąb, który w 2019 roku obdarzył nas masą
grzybów.
Na niebie w promieniach zachodzącego słońca mieniły się chemtrails. Jak
widać, masoneria nie ustaje w sukcesywnym zatruwaniu nas z powietrza i w modyfikowaniu
pogody.
Była sobie rzeka.. Kiedyś |
Przeszliśmy przez Białą Nidę, a raczej to co z
niej zostało.
Niestety niedostatek opadów i bezśnieżna zima zrobiły swoje – w korycie
rzeki nie było w ogóle wody.
Nie było jej również na mokradłach wokół.
Droga do Moskorzewa |
Wyszliśmy przez las na drodze kamiennej, idącej
do Moskorzewa. Przeszliśmy jeszcze kawałek, obejrzeliśmy fragmenty lasu, na
których nigdy nas jeszcze nie było i wróciliśmy do samochodu.
Zrobiliśmy 5768 kroków, spaliliśmy 227 kcal i przeszliśmy 3.4 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz