Zrobiło się nareszcie cieplej, ale za to wiatr
się wściekł i chciał urwać głowę. W dodatku padał deszcz, ale jak wiemy jest on
obecnie bardzo potrzebny.
Znowu późno, bo dopiero po 15:30, wyjechaliśmy z domu do Bonowic.
Klasyczny przykład kultury Polaków - śmieci
Pierwsze przywitały nas oczywiście śmieci.
Muszla klozetowa, okna, worki, framugi okienne. Taka właśnie jest kultura
cebulaków.
Obejrzeliśmy sobie starą żwirownię, a zza drzew wyglądały lawety, które
stały na placu u handlarza.
Następnie zawróciliśmy i poszliśmy prostą drogą
piaskową.
Niespodziewanie pojawił się jakiś koleś z wielkim owczarkiem.
Bałem się, że to psisko mnie ugryzie albo coś, ale na szczęście nawet
się nami nie zainteresował.
Dalej poszliśmy przez las. Ziemia z piaskowej zamieniła się w rędzinę.
To utrudniało marsz.
Zaczynało już zmierzchać, ale dalej szliśmy do
przodu.
Doszliśmy w końcu do Żebrówki. W oddali zobaczyłem grupę dzików.
Bałem się, że przyjdą i mnie ugryzą. Ale poszły sobie.
Widać było na horyzoncie oświetlony kościół w Rokitnie, a w drodze
powrotnej przekaźnik w Wilkowie.
Mimo że deszcz ustał, to znów zaczęło padać, ale byliśmy już blisko
samochodu.
Zrobiliśmy 5802 kroki, spaliliśmy 228 kcal i przeszliśmy 3.4 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz