12/01/2020

Opóźniony spacer

 Złapała nas choroba, więc nie pojechaliśmy do babci jak co niedziela. Szkoda mi jest, no ale co poradzić.
Pojechaliśmy do Nakła zajrzeć na mokradła, gdzie dawno nas nie było.
Jak zwykle wyjechaliśmy późno z domu, gdy słońce już zachodziło.

 

Ambona

 

Było stosunkowo zimno i jeszcze wiał silny wiatr, więc ubrałem się w swoją kurtkę ortalionową i pod nią grubą bluzę. W zupełności to wystarczyło, by było mi ciepło, ale jednocześnie żeby się nie spocić.

 

Susza zrobiła swoje

Ostatnie suche lata odbiły się wyraźnie na tych mokradłach – poziom wody drastycznie się obniżył. Z rozległego jeziora pozostało jedynie oczko wodne. Wciąż pływały w nim jakieś ryby, ale i tak ubytek wody jest bardzo wyraźny.
W innym zbiorniku wodnym było już nieco więcej wody i nagle wyskoczył z niej bóbr. Wystraszyłem się, wiedząc, że bobry potrafią przegryźć tętnicę udową. Ale właściwie robią to tylko gdy są zagrożone – tak pomyślałem.
Była tam jeszcze ławka dla rybaków oraz masa śmieci, jak to w miejscu połowu typowych Januszy cebulaków.
Zrobiliśmy 3351 kroków, spaliliśmy 131 kcal i przeszliśmy 2 km.
Statystyki znowu skromniutkie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz