06/01/2020

Powrót szarej rzeczywistości

 Niestety studenckie wolne dobiega już końca. Głupio, że Święto Trzech Króli wypada akurat w poniedziałek – bardziej bym się cieszył, gdyby wypadło w czwartek albo środę. Jutro już czeka mnie z powrotem wstawanie wcześnie rano na autobus. No ale dość biadolenia :)
Mimo tego, że musiałem się uczyć, wyskoczyliśmy na niedługi spacer do lasu. Tylko nieco ponad 2 km od domu, ale zawsze.

 

No to w las

 

Dziś znowu dokuczało mi uczucie samotności, strach przed pozostaniem samotnym i ogólnie kiepski nastrój. Ale spacer czyni cuda :)
Założyłem tym razem długie skarpety z opaską, żeby mi nogi nie zmarzły.
Okresowo sypało dzisiaj śniegiem, jednak w lesie prawie nic nie spadło.

 

Podmokły teren

Teren stopniowo zmienił się z lasu mieszanego w mokradła z olchami.
W rowach stało dużo wody, a gdzieniegdzie dało się zauważyć tamy ułożone przez bobry.
Opaski niewiele pomogły, bo i tak musiałem poprawić jedną skarpetę.

 

A to co? Kamienna droga! Nie...

Nagle pojawiło się coś, co wyglądało na drogę wysypaną kamieniem.
To jednak nie była żadna droga, tylko miejsce do zawracania dla straży albo pojazdów z drewnem.
Poszliśmy dalej prosto, jednak teren był niewygodny – pełen jeżyn, krzaków i wysokiej trawy. Zawróciliśmy z powrotem, bo nie dało się dalej iść.


Wracając usłyszeliśmy jakiś ryk. Myślałem, że to krowa na pobliskich łąkach, ale nie. To bardziej wyglądało na jelenia/łosia.
Zrobiliśmy 4264 kroki, spaliliśmy 167 kcal i przeszliśmy 2.5 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz