Śniegowe chmury przewalały się po niebie, jednak
przebijało się też słonko.
Było zimno, zatem zabrałem na dzisiejszy spacer rękawiczki.
Dodatkowo byłem ostrzyżony i założyłem czapkę.
Pozdrawiam przy okazji dziewczyny z blogu babateam – super, że inne
blogi mnie odwiedzają :) Pssst! Też studiuję pedagogikę ;)
Trochę zimowe krajobrazy |
Nie wybieraliśmy się daleko. Wpadliśmy tylko na
Perzyny i poszliśmy na nogach do źródeł dopływu Białej Nidy.
Ubrałem pod swoją grubaśną, zimową kurtkę cienką bluzę – dzięki temu w
ogóle się nie spociłem. Gdybym poszedł w samej kurtce, na bank bym się lepił.
Przyjrzyj się dobrze, a zobaczysz klucz żurawii |
Mimo zimna, słyszeliśmy krzyki żurawi. Nawet
widziałem ich klucz.
Dalej sobie szliśmy, uważając by się nie wywrócić.
Źródło dopływu Białej Nidy |
Z powodu zimna obiektyw w aparacie ciężko się
wysuwał.
Nagle tata się wywrócił na śliskiej, pokrytej śniegiem drodze.
Nic się jednak nie stało, tylko się wystraszyłem.
Słońce już zachodzi |
Niebo na horyzoncie przybrało ładne kolory.
Prawie jak w grze Mario Forever, świat 3.
Cienkie rękawiczki + dłonie w kieszeniach sprawiły, że nie przemarzłem.
Zrobiliśmy 4976 kroków, spaliliśmy 195 kcal i przeszliśmy 2.9 km.
Szkoda że nie 3, bo to zawsze lepiej wygląda, no ale co poradzić.
Pora niedługo na kolejne wpisy :)
Ubieranie się na cebulkę sprawia, że możesz w każdej chwili zdjąć warstwę ubrań lub dołożyć, nie wyglądając przy tym grubo i nie pocąc się.
OdpowiedzUsuń