Wielokrotnie przejeżdżaliśmy podczas wycieczek
rowerowych obok zbiornika wodnego w Krzepicach, zwanego potocznie Czarną Górą.
Dzisiaj przyjechaliśmy tam autem.
Poniższe zdjęcie stanie się od dzisiaj obrazkiem w tle na blogu.
Przy okazji jest to 50 – ty wpis na blogu :)
Zbiornik wodny Czarna Góra |
Pod zbiornikiem tym kryje się złoże ropy
naftowej. Robili odwierty, ale samej ropy nigdy nie wydobyli.
Po powierzchni pływały sobie kaczki krzyżówki.
Wokół zbiornika pełno było pozostałości po typowych polskich wędkarzach
– butelki po alkoholu, puszki po jedzeniu i inne śmieci. Nie od dziś wiadomo,
że wędkarze to pijusy :)
Taka sobie łączka niedaleko zbiornika |
Chwilę pomaszerowaliśmy ścieżką wokół zbiornika.
Doszliśmy do jakiejś łąki i zawróciliśmy.
Przeszliśmy na chwilę po ,,kładce”, zrobionej z sosen. Ta konstrukcja
nie wydawała się stabilna, a na dodatek była śliska.
Pomyślałem, że przejdę obok, bo i tak grunt jest twardy. Niestety nagle
wpadłem nogą w bagnisko. Z trudem, ale wyciągnąłem nogę razem z butem.
Dalej piaszczystym, sosnowym lasem, gdzie znajdowała się masa innych
pozostałości po osobnikach, którym żona truje dupę w domu i jadą odpocząć przy
piwie na rybach.
Inna, tym razem solidniejsza kładka |
Była jeszcze inna kładka dla wędkarzy, tym razem
solidniejsza.
Mimo to bałem się na niej przebywać, bo deski się ruszały.
Właściwie zawsze boję się przebywać na takich konstrukcjach, bo zawsze
mogą się zawalić.
Piaskownia |
Tak sobie szliśmy wyjeżdżoną przez ciągniki drogą. Wyszliśmy na innej, piaszczystej drodze, obok której znajdowały się spore pokłady piachu.
Następnie monokulturą sosnową…. yyyy znaczy się lasem, gdzie teren wyglądał na objęty dawno temu pożarem – drzewa były osmolone.
Podmokłe, dzikie tereny |
Na chwilę jeszcze podeszliśmy bliżej zbiornika,
na jakieś mokradła widoczne powyżej.
Dużo było pousychanej trawy, niegdyś w mokrych latach znajdującej się
pod wodą.
Temperatura była całkiem znośna, ale mimo tego włożyłem czapkę, bo
marzła mi głowa w tych krótkich włosach.
Zrobiliśmy 6806 kroków, spaliliśmy 239 kcal i przeszliśmy 3.6 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz