Super, że w końcu zniosą zakaz wstępu do lasu.
Szkoda, że od jutra dopiero. W tą słoneczną i suchą niedzielę wybraliśmy się
znów w te okolice, co tydzień temu, tylko nieco dalej. Dosyć późno wyszliśmy z
domu, bo po 17:00, ale dni są długie i nie ma co się przejmować. Oczywiście
założyłem zwykłe adidaski.
Przed wyjściem zdążyłem zrobić durne zadania na studia. Więc jednak
późna pora wyjścia ma swoje plusy.
W oddali domy na Kaszczorze |
Idąc łąkami nagle zobaczyliśmy, że jedzie
samochodem pewien dobrze nam znany pan. On nas oczywiście nie poznał, bo niby
jak :)
Poziom wody w rowach był niski, a trawa w wielu miejscach była wypalona
i wysuszona przez słońce. Wyglądała jak włosie ze szczotki ryżowej. Zielono
było w pobliżu wody. Susza niestety daje się we znaki. Fajna pogoda do
spacerów, ale przydałby się duży deszcz. Prognozy nie są jednak optymistyczne i
mówią, że poczekamy na wzrost poziomu wód do czerwca. Kiepsko, bo ruszyła
wegetacja, kwiaty i drzewa owocowe zakwitły. I jeszcze te cholerne przymrozki.
Chyba nie będzie w tym roku udanych plonów.
Dotarliśmy do rzeki Żebrówki i szliśmy dalej. W pewnym momencie
nadjechał czarny Opel Corsa B, a w nim kto? Oczywiście parka! Nawet na takich obszarach
nie ma od nich spokoju :( Gdziekolwiek bym nie poszedł, tam parka. Nawet w
lesie na grzybach je spotykałem. Nie cierpię ich, bo sam nigdy nie miałem
dziewczyny, a już 23 lata na karku. Też bym chciał jeździć z dziewczyną
samochodem. Niestety mogę tylko pomarzyć. Co za niesprawiedliwość!
Słonko już zachodzi
Drzewa niekiedy były ogryzione przez bobry (o ty
chuju bobrze… hehe). Widać było w oddali domy na Kaszczorze. Dalej już nie
szliśmy, bo słońce się chowało i robiło się zimno.
Zrobiliśmy 11374 kroki, spaliliśmy 449 kcal i przeszliśmy 6.8 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz