19/04/2020

Nie wierzę, byłem na spacerze!

Super, że w końcu zniosą zakaz wstępu do lasu. Szkoda, że od jutra dopiero. W tą słoneczną i suchą niedzielę wybraliśmy się znów w te okolice, co tydzień temu, tylko nieco dalej. Dosyć późno wyszliśmy z domu, bo po 17:00, ale dni są długie i nie ma co się przejmować. Oczywiście założyłem zwykłe adidaski.
Przed wyjściem zdążyłem zrobić durne zadania na studia. Więc jednak późna pora wyjścia ma swoje plusy.

 

W oddali domy na Kaszczorze

 

Idąc łąkami nagle zobaczyliśmy, że jedzie samochodem pewien dobrze nam znany pan. On nas oczywiście nie poznał, bo niby jak :)
Poziom wody w rowach był niski, a trawa w wielu miejscach była wypalona i wysuszona przez słońce. Wyglądała jak włosie ze szczotki ryżowej. Zielono było w pobliżu wody. Susza niestety daje się we znaki. Fajna pogoda do spacerów, ale przydałby się duży deszcz. Prognozy nie są jednak optymistyczne i mówią, że poczekamy na wzrost poziomu wód do czerwca. Kiepsko, bo ruszyła wegetacja, kwiaty i drzewa owocowe zakwitły. I jeszcze te cholerne przymrozki. Chyba nie będzie w tym roku udanych plonów.
Dotarliśmy do rzeki Żebrówki i szliśmy dalej. W pewnym momencie nadjechał czarny Opel Corsa B, a w nim kto? Oczywiście parka! Nawet na takich obszarach nie ma od nich spokoju :( Gdziekolwiek bym nie poszedł, tam parka. Nawet w lesie na grzybach je spotykałem. Nie cierpię ich, bo sam nigdy nie miałem dziewczyny, a już 23 lata na karku. Też bym chciał jeździć z dziewczyną samochodem. Niestety mogę tylko pomarzyć. Co za niesprawiedliwość!

 

Słonko już zachodzi

Drzewa niekiedy były ogryzione przez bobry (o ty chuju bobrze… hehe). Widać było w oddali domy na Kaszczorze. Dalej już nie szliśmy, bo słońce się chowało i robiło się zimno.
Zrobiliśmy 11374 kroki, spaliliśmy 449 kcal i przeszliśmy 6.8 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz