Absurdalny zakaz wymyślony przez naszą ,,mądrą”
władzę sprawił, że do lasu dziś nie poszliśmy.
Bo przecież ludzie w lesie gromadzą się w grupach po 10 osób. Paranoja
jakaś. Niedługo zabronią nam pierdzenia i oddychania, bo to pomaga roznosić
wirusa.
Jednak zakaz nie obejmuje terenów łąkowych i polnych, toteż
wykorzystaliśmy dziurę w prawie i wyszliśmy na spacer. Szkoda w taką piękną
pogodę płaszczyć dupę w domu.
Na lewo pola, po prawej łąki..
Samochód poszedł dzisiaj w odstawkę i został na
podwórku. Myśmy za to poszli w nasze okoliczne tereny. Dobrze, że pełno wokół
fajnych łąk i pól.
Wstydziłem się mega, bo kawałek szliśmy naszą ulicą, a mieliśmy na
sobie gumofilce. Tata sobie szedł normalnie na luzie, ale ja czułem się jak
jakiś wiochmen. Zakryłem się kapturami i spuściłem głowę, żeby mnie nie
widzieli. Dopiero na łąkach odsłoniłem oblicze.
Nornica |
Spotkałem nieżywą nornicę na polnej drodze. Było bardzo wiosennie, nie licząc zimnego wiatru. Idąc dalej polami i łąkami, doszliśmy w końcu do Bonowic. Niedaleko były domy, ale my poszliśmy obejrzeć fajną sadzawkę, zamieszkaną przez bobry, które pościnały okoliczne jabłonki.
Purchawka - mutant? |
Wokół niej rosły jakieś dziwaczne twory, wyglądające najpierw jak kopce kreta, potem jak jakieś mieszkania dla robactwa, a potem skojarzyły mi się ze starymi, przejrzałymi i wyrośniętymi purchawkami. Najprawdopodobniej to były one.
Samolocik |
Na niebie widniał Księżyc oraz czasami
przelatywały nieliczne samoloty. Fajnie się spacerowało tymi łąkami z torfową
ziemią. Niedaleko od nas spacerował bocian i szukał obiadu. Jeszcze dalej były
sarny, które uciekły. A jeszcze dalej, na polach dostrzegłem innych
spacerowiczy.
Wróciliśmy do domu prawie tą samą trasą, jedynie pod koniec zmieniliśmy
jej bieg i poszliśmy istnie działkowymi okolicami. Nie wiedziałem, że takie
istnieją w tych miejscach. Dziwnie się także czułem, spacerując tak niedaleko
domu.
Zrobiliśmy 9441 kroków, spaliliśmy 373 kcal i przeszliśmy 5.6 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz