27/12/2020

Żegnaj 2020. Wreszcie!

Niestety 23 grudnia odszedł do wieczności prawnik, który pomagał nam w walce z kutafońskimi somsiadami. :(
Wczoraj tata pojechał na pogrzeb i planowałem udać się w okolice Obiechowa samotnie na spacer. Ostatecznie nie poszedłem, bo sypał mokry śnieg i cały bym przemókł, a dodatkowo było błotniście.

 


 

Ta decyzja okazała się świetna, bo dzisiaj było słonecznie, ale zimno i błotko zamarzło.
Znowu wybraliśmy się w okolice Dąbrowicy, by dojść tam gdzie tydzień temu się nie udało.
Tym samym kończę relacje z roku 2020, który całe szczęście już się kończy.
Wiem że nie wiadomo, jaki będzie przyszły rok, ale gdy masz zły dzień to marzysz o tym by jak najszybciej się skończył i nie mówisz ,,nie wiadomo co będzie jutro". :)

Okopy z II wojny światowej

Już nie ubrałem się cebulowo, ale założyłem cienką bluzę i na nią ,,miśkową", zimową kurtkę. Do tego ma się rozumieć komin. Szło się w tym bardzo dobrze. Aż sam się zdziwiłem, bo w tej kurtce przeważnie było niekomfortowo i się pociłem.
Spakowałem dwie pary rękawiczek oraz oczywiście niezawodną latarkę czołową.

Żurawie

Całkiem nieźle szło się po zmarzniętej ziemi, gorzej było iść po śladach wyżłobionych oponami traktora. Idąc zboczyliśmy gdzie indziej i przedzierając się przez zakrzaczony i zawalony gałęziami teren ścinki lasu wyszliśmy na łąkach.


Fajnie się szło przy barwach zachodzącego słońca. Nad głową zobaczyłem lecące żurawie.
Nigdzie nie widziałem za to typa, którego widzieliśmy gdy przyjechaliśmy. Może był to jakiś kłusownik i szedł sprawdzić czy coś złapało się w sidła, ale nigdzie go nie było.




Droga rowerowa

Idąc łąkami dotarliśmy do drogi, którą jechałem rowerem 5 lat temu. Wtedy nie była wysypana kamieniem, a była to w całości polna, piaskowa droga. Wychodzi ona tam, gdzie zaparkowaliśmy samochód tydzień temu, czyli przy drodze do Dąbrowicy.
Było widno, ale na niebie już jasno świecił pełny Księżyc.


 


Świetna droga rowerowa. Polecam.

Okazało się za kawałek, że kamienia jest wysypane tylko trochę. Zaraz się skończył i z drogi zrobiło się coś, po czym raczej trudno byłoby jeździć rowerem. Chyba tylko górskim z grubymi oponami.
Na tafli wody w Pilicy fajnie odbijał się blask Księżyca.


Podobał mi się zachód słońca, dlatego zrobiłem więcej zdjęć. Oczywiście w żywych kolorach.
Zboczyliśmy w stronę linii wysokiego napięcia, tam gdzie byliśmy tydzień temu. Przyszedł czas na herbatę z sokiem porzeczkowym. Pomimo mrozu było mi ciepło, więc rękawiczki się nie przydały.

Mrrr...

 
Pora na dobranoc, bo już Księżyc świeci...

Wykonałem zdjęcie Księżyca z użyciem funkcji ,,długie czasy". W superżywych kolorach wychodziło strasznie rozmazane.
Z racji zapadającego zmroku zapaliłem swoją latarkę czołową. Oszroniała trawa w takim świetle wyglądała, jakby ktoś ją posypał brokatem.
Księżyc oświetlał dość mocno las. W oddali dostrzegłem jakieś żółte oczy, ale żadne zwierzę nas nie zaatakowało.
Zrobiliśmy 10429 kroków, spaliliśmy 412 kcal i przeszliśmy 6.2 km.
To było miłe zakończenie spacerów na 2020 rok.
Oby nadchodzący rok przyniósł zmiany na lepsze.

1 komentarz: