03/01/2021

Prosto w stronę słońca

Dzisiaj kropił deszcz, co zniechęcało do wyjścia na coniedzielny spacerek.
Ale zabraliśmy ze sobą parasole i wyszliśmy mimo to. Nie padało mocno.
Wybraliśmy się tym razem do Ołudzy, gdzie mieści się rezerwat przyrody.

 

Ołudza

 
Zakaz ruchu pieszego. Phi!


Znałem ten teren, ponieważ kilka lat temu jechałem tędy rowerem. Nawet zrobiłem wtedy zdjęcie tabliczki stojącej przed wjazdem, ale nie czytałem jej. Dopiero dzisiaj, kiedy znów przyjrzałem się tabliczce, wyczytałem, że nie można tędy jeździć rowerem ani nawet spacerować.
A ja tędy rowerem przejechałem. Igrałem z ogniem :D

 

Nie poszliśmy drogą prosto pod tak zwany ,,zakaz", lecz w prawo. Nigdy tędy nie szliśmy. Wreszcie odwiedzamy jakieś nowe, ciekawe okolice, a nie w kółko oklepane lasy i miejscowości.
Tuż za tabliczką o rezerwacie były drzewa zaznaczone do wycinki. Też mi rezerwat!


Pomimo że temperatura była wyższa niż w piątek i nie było mrozu, musiałem założyć rękawiczki.
To pewnie przez wilgotne powietrze.
Niosłem otwarty parasol, ale przestało kropić i mogłem już go złożyć.


Droga nie doprowadziła nas w zbyt ciekawe miejsca. Doszliśmy do jakichś łąk i zarośniętych polanek leśnych. Wypatrywaliśmy starego stawu. Zgodnie z legendą gdzieś w tych okolicach był staw, w którym kościuszkowcy ukryli złoto. Nigdzie jednak żadnego stawu nie było.


 
Wracamy

Nie szło się wygodnie po tym błocie. Zawróciliśmy i poszliśmy inną drogą. Ta szła w prawo od samochodu, a teraz maszerowaliśmy drogą idącą w lewo.


 
Ciekawa sosna

Na rozstaju dróg rosła sobie jakaś fajna sosna. Była dość stara, a pod jej korzeniami nie było w ogóle gruntu. Wisiała na niej stara kapliczka z wypłowiałym już świętym obrazem.
Droga szła pod górę, więc nie szło się już tak komfortowo.

No to naprzód. Uff, puff...

 
Jakieś wielkie głazy

W lesie było mnóstwo dołów, w których oprócz śmieci leżały ogromne głazy. Prawdopodobnie były tutaj kiedyś wyrobiska. Nie chcę wiedzieć, ile było roboty z wyciąganiem i połupaniem tak wielkich kamulców.

Fajnie to słonko podświetla teren.

 
Klimatycznie.

Bardzo fajnie się szło w kierunku zachodzącego słońca, chociaż raziło w oczy.
Wkrótce pokazały się domy w części Ołudzy nazywającej się Podrajec.

 Bardzo przyjemnie.

 



Widok z czyjegoś pola na Ołudzę i okoliczne wsie


Weszliśmy na chwilę na czyjeś pole, by poobserwować sobie widoki. Bałem się, że przyleci właściciel pola i będzie nas wyganiał z ostrym narzędziem w ręku.
To dlatego, że oglądałem odcinek ,,Misji Skarb", gdzie poszukiwacze weszli na pole, po czym przyjechał właściciel i biegł w ich stronę z krzykiem, a w ręce miał jakieś narzędzie.
Ale przypomniałem sobie, że oni weszli na pole wiosną, gdy było posiane zboże, a teraz jest zima i na polu nic ni ma. :)

Idziemy pod górę. Fajny klimacik.

Zawróciliśmy się i zaczęliśmy wspinać się na górę, z której mieliśmy zobaczyć wieś Trzciniec oraz inne miejscowości. Nie było łatwo, bo góra była stroma. Czułem, jak spalam dzisiejsze śniadanie.
W końcu weszliśmy.

Uff. No i weszliśmy.

Dobrze się zagrzałem, ale miałem komin i nie było ryzyka przewiania.
Zmęczyłem się, ale było warto, bo widoki były świetne.


 
Romantyczny zachód słońca, a w dole wsie we wschodzącej mgle. Czego chcieć więcej.

Nareszcie miałem okazję wykonać zdjęcie zachodu słońca na otwartej przestrzeni i z dużej wysokości. Na ogół robię je na piętrze mojego domu.
Bardzo fajny klimacik był na tej górze.


 

W dolinie widać było wschodzącą mgłę. W połączeniu z zachodzącym słońcem tworzyło to świetną atmosferę.


 

I jeszcze jedno na odchodne

 

Gdy już się naoglądaliśmy widoków, napiliśmy się herbaty. Tym razem z sokiem z czerwonego grejpfruta. Smakowało to trochę jak jakieś wino, ale i tak niezłe.
Zejście z górki nie było takie łatwe, bo było ślisko i łatwo można było się na głupi ryj wywalić.
Buty miałem całe upaćkane gliniastą ziemią. Od strony domów nadchodzili inni spacerowicze.
Że też im się chciało wychodzić tak późno.
Zrobiliśmy 6094 kroki, spaliliśmy 240 kcal i przeszliśmy 3.6 km.
Wyniki nie imponują, ale jest to notka z największą ilością zdjęć jak dotąd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz