Warunki
tydzień temu nie zachęcały do leśnych wędrówek. Masa śniegu i błota sprawiła,
że siedziało się w domu.
Dziś też nie miałem nigdzie wychodzić, bo o 20:30 jest sprawdzian (tak to jest
gdy uzgadniają terminy bez pojęcia, który to konkretnie dzień tygodnia), ale
uznałem, że warto przewietrzyć umysł.
Wybraliśmy się z racji tego niedaleko, bo na Bógdał. Nie martwiłem się i nie myślałem o sprawdzianie, ale sam fakt przyczynił się do pojechania bliżej.
Domki letniskowe
Nawet
przyjemnie się spacerowało, mimo że miejscami zalegał mokry śnieg oraz ciapa i
błoto.
Bardzo stara sosna. |
Przy drodze stała sobie stara sosna z wiszącą na niej starą kapliczką. Od góry drzewo było mocno podziuplowane przez dzięcioła.
Kapliczka
Niespodziewanie
tatę dopadł mocny skurcz w nodze. To wszystko przez naderwany kilka lat temu
mięsień dwugłowy. Powtórzył się jeszcze kilka razy. Bałem się i szykowałem do
zakończenia spaceru, ale problem na szczęście ustąpił.
Droga rowerowa nieprzejezdna |
Bagienko |
Poczęliśmy
powrót do samochodu wysypaną kamieniem drogą rowerową, tradycyjnie mijając
bagienka z dużą żerdzią bobrów.
Szliśmy ostrożnie, uważając aby nie wywinąć orzełka.
Widziałem ślady saren, buty innego spacerowicza i łapy psa.
Na koniec jak zawsze herbata, tym razem z sokiem z porzeczki czarnej, którego w
domu jest masa.
Nadjechał nawet leśniczy, ale dobrze wiedział kim jesteśmy.
Zrobiliśmy 5982 kroki, spaliliśmy 235 kcal i przeszliśmy 3.5 km.
Za tydzień pójdzie się na więcej. Może już nie będzie sprawdzianów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz