07/02/2021

Na zawietrznej

Odwilż na chwilę przyszła i szybko poszła. Znowu piździło jak w kieleckim. Rano było -9*C, po południu -7*C. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pieprzony wschodni wiatr. No ale mimo to poszło się na krótki przemarsz do lasu.

 

 


W drodze na miejsce zamarzła przednia szyba w samochodzie, bo padał drobny, igiełkowaty śnieg. Wycieraczki nie chciały tego zgarniać. Ogrzewanie niewiele dawało. Trzeba było się zatrzymać i oskrobać szybę, bo totalnie nic nie widziałem. Za kilka minut zamarzła ponownie :P Ale już w mniejszym stopniu.
Zatrzymaliśmy się na Perzynach na parkingu. Dystans nie był długi. Pod śniegiem ma się rozumieć był lód i kilka razy się poślizgnąłem. W dłoni niosłem krótko telefon i puszczałem filmiki z ciekawostkami (tak się dawniej robiło). Ekran szybko zaszedł śniegiem :)
Na chwilę zrobiliśmy przystanek na drewnianych ławach na herbatę z sokiem. Wczoraj wyciskany. W składzie: ananas, jabłko, marchewka, pomarańcza. Co? Herbata z marchewką? Fuj!
A jednak smakowało to bardzo dobrze :)
Szybko wróciliśmy do auta i pojechaliśmy do babci. W końcu poczułem jak się w normalną niedzielę.
Zrobiliśmy 5122 kroki, spaliliśmy 201 kcal i przeszliśmy 3 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz