21/02/2021

Zima precz...?

Nareszcie zimka odpuszcza. Jest potrzebna, bo śnieg nawodni ziemię. Ale te mrozy i skrobanie szyb w samochodzie już mnie męczyły. Pojechaliśmy zaś w to miejsce, co tydzień temu.

 

To nie są idealne warunki do spaceru.

Było na tyle ciepło, że mogłem zostawić w szafie grubą kurtkę zimową i włożyć tylko bluzę pod cienką kurtkę. Nareszcie swoboda. Komin w szafie jednak nie został i nosiłem go do końca spaceru.

 

Nie maszerowało się najlepiej, bo topniejący śnieg o konsystencji akrylu i wyjeżdżone koleiny z lodem w środku były mega śliskie. Nie szło się dobrze ani po tym, ani po tym. Ciągle przeskakiwałem z boku na środek i odwrotnie.

Przydrożny krzyż

Do wsi Chlewska Wola nie poszliśmy prosto od leśnego parkingu w Perzynach, lecz zboczyliśmy na tą, którą zawsze wracamy. Wszystko przez to, że przejeżdżające traktory jeszcze pogorszyły stan leśnej drogi. Tędy też nie szło się najwygodniej, ale lepiej wybrać mniejsze zło.
Obok trasy stał wciąż w tym samym miejscu zgniły, drewniany krzyż.



Las z czasem się skończył i wyszliśmy na polach. Tutaj pod lodem ukryta była woda i można było sobie zalać buty. Ziemia zamieniła się z piaszczystej w kleistą rędzinę. Szedłem bokiem, by się nie przylepić do ziemi. Fajnie słońce świeciło i nie było wiatru.

Siema Łysy!

 




Bardzo stara sosna

Spotkaliśmy jak zawsze około 300-letnią, martwą już sosnę. W kapliczce był włożony nowy obrazek święty. W końcu doszliśmy do wsi i zawróciliśmy tą samą drogą, którą tutaj przyszliśmy, bo inna była zniszczona przez traktory.

Chlewska Wola

 
Nie ma jak zachód słońca i chemtrails do kompletu.

Słońce już zachodziło, zrobiło się też zimniej co odczułem. Na niebie samoloty zostawiały smugi i znowu musiałem słuchać narzekania taty, że trzecią falę wirusa rozpylają (ehkm...).
Mimo wszystko powrót był klimatyczny. Zatrzymaliśmy się na drewnianych ławach na herbatę z sokiem z czerwonego grejpfruta. Smakowało to bardzo dobrze. Jak oranżadka.
Nagle dopadła mnie potrzeba. Trochę gówniane zakończenie spaceru :D
Zrobiliśmy 9647 kroków, spaliliśmy 381 kcal i przeszliśmy 5.7 km.

1 komentarz: