28/03/2021

Spacer Palmowy

Zmiana czasu nie dała mi się prawie wcale we znaki. No dobra, rano bolała mnie głowa, bo jednak poszedłem późno spać.
Udało mi się poświęcić palmę na mszy o 10:00, później konfidenci zadzwonili na psy i kościół na kolejnych mszach był zamknięty.




Na początku pojechaliśmy na Tarnawą Górę po bazie na Wielkanoc, a potem na Perzyny. Nie cieszyłem się zbytnio, bo znów spacer po nudnych, oklepanych okolicach, które wyglądają za każdym razem tak samo.
No ale każdy spacer lepszy, niż siedzenie w domu.
Temperatura pozwalała na ubranie się lżej, chociaż marcowy wiatr był zimny.




Tradycyjnie szło się lasem i obok grzybowej miejscówki. Na piachu były ślady konia, ale żadnych kół nie było, więc ktoś chyba uczył się jazdy konnej.
Las się skończył i pojawiły się podmokłe, zniszczone przez dziki łąki. Nie szło się tędy dobrze. W każdej chwili można było stracić buta.


Otworzyło się starorzecze Białej Nidy.

Teren był jeszcze bardziej zalany niż zazwyczaj. To wszystko sprawka bobrów, które zatamowały Białą Nidę. Jej poziom podniósł się aż pod krawędź przepustu. Jakoś przeszliśmy przez to trzęsawisko.
Co kilka minut słychać było żurawie. Nie latały zbyt daleko od nas.


Żurawie

W oddali słońce oświetlało kościół w Dzierzgowie. Na tych łąkach wiatr jeszcze bardziej dawał się we znaki. Poza żurawiami nie widziałem nic ciekawego.
No dobra, widziałem jeszcze czajki. Wydawały fajny i zabawny dźwięk. Przypominał mi on postacie z gier Mario.



Doszliśmy jeszcze kawałek i zawróciliśmy do samochodu.
Zrobiliśmy 7100 kroków, spaliliśmy 280 kcal i przeszliśmy 4.2 km.

To nie są imponujące wyniki, ale w Mokry Poniedziałek powinienem podnieść poprzeczkę.

2 komentarze: