W tą niedzielę chmurzyło się i przejaśniało na zmianę. Ale ryzyko deszczu nie było wielkie :)
No to tradycyjnie sobie poszedłem żeśmy na spacerek. Szkoda siedzieć w domu.
Po 16:00 wyjechało się. Nie lubię takich późnych wyjazdów, ale cóż.
Znów do Jasieńca, sprawdzić już ostatnią drogę z ,,rozstaju". No wreszcie.
No to skręciliśmy w lewo. Niestety nie szło się tędy dobrze, bo droga kamienna, ale zniszczona wywózkami drewna.
Las oczywiście mocno poprzecinany i przerzedzony, pełno stert drewna leżało obok.
Niech mi ktoś teraz powie, że leśnikom zależy na przyrodzie, a nie na kasie :)
No to ruszamy! |
Ambona 1 |
Jadłodajnia. |
Ambona 2 |
Całe wieśniackie buty (wiadomo jakie) oblepiły się w glinie. Stały sobie fajne ambony.
Szczególnie druga, która zamiast drzwi miała przybity stary dywan.
Pod starym bukiem wysypane były buraki cukrowe dla dzików.
Droga się rozwidliła, a my poszliśmy w prawo.
Założyłem sobie słuchawki douszne i słuchałem piosenek.
Hajs musi się zgadzać! |
Napotkaliśmy jakąś osobę. Myślałem, że to jakaś młodzież, więc schowałem się, by nie widzieli mnie w wieśniackich pantoflach.
Była to jednak starsza pani, która układała sztuczne kwiaty pod drzewem. Jej piesek uciekał przed nami.
Wygodna trasa do spacerów. |
Wólka Ołudzka |
Doszliśmy do mostu na rzece Żebrówce. Droga była koszmarna. Niebawem doszliśmy do domków letniskowych, potem dalej do Wólki Ołudzkiej. Do samej drogi asfaltowej już nie szliśmy i zawróciliśmy się.
Dla odmiany poszliśmy inną trasą, dochodząc do pozycji wyjściowej.
Zrobiliśmy 12385 kroków, spaliliśmy 489 kcal i przeszliśmy 7.4 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz