Aura zaś była podejrzana, bo na zmianę szły złowrogie chmury i na zmianę wychodziło słońce.
Pomyślałem, że dzisiaj ja zadecyduję, dokąd pójdziemy.
Padło na drogę, którą wyszliśmy 2 tygodnie temu wracając do samochodu, czyli Tęgobórz.
Pod kurtką miałem oczywiście bluzę, bo niby wiosna, a jednak wiatr lodowaty.
Wieczysty dąb. |
Zaraz po rozpoczęciu spaceru wyjąłem sobie słuchawki douszne i słuchałem różnych piosenek.
W sumie to nawet fajna sprawa, mimo że teoretycznie będąc w lesie powinienem się rozkoszować śpiewem ptaków.
Problem był taki, że.... prawie nie śpiewały.
Po niedługim czasie droga skręciła w lewo i połączyła się z inną. Myśmy poszli w prawo na miejscu widocznym na zdjęciu powyżej.
Obszar Natura 2000... |
...Dolina Górnej Pilicy. |
Zaraz doszliśmy do dorzecza Pilicy. Nad samą rzeką siedział jakiś typek i łowił ryby.
Gdy nas zobaczył, to się ruszył i zmienił miejsce łowienia. Myślałem, że jakiś kłusownik.
Jednak ubrany był jak wędkarz.
Nie było co tutaj szukać i zawróciliśmy.
Aha. |
Trasa niebawem skręciła w lewo. Już wiem, że dojdziemy do drogi Tęgobórz - Szyszki.
Rosły sobie stare modrzewie z literą E, a niedaleko było nasze grzybowe miejsce.
Elo? |
Powyższą drogą spodziewaliśmy się dojść do tej, na której wyszliśmy 2 tygodnie temu.
W miejscu, gdzie przechodzi rów z wodą. A jednak nie doszliśmy.
(Nie)publiczny basen (od)kryty ,,Dzikowisko". |
Skręciliśmy w inną stronę i wyszliśmy na polach. Było już niedaleko do Nakła, a zza drzew wystawał tamtejszy maszt BTS.
Niby kilka kilometrów od domu, a jednak nie znam dokładnie całej okolicy.
Zasunąłem się pod szyję, bo wiał silny i zimny wiatr, a ja byłem już zgrzany.
Witamy w Polsce. |
Niespodziewanie pojawił się jakiś rower, więc schowałem się za tatą, bo wstyd było się pokazywać w wieśniackich pantoflach.
To jednak był jakiś znajomy pan i po krótkiej rozmowie poszliśmy dalej.
W dole leżała masa śmieci, a nawet stare lodówki. I tak właśnie wygląda utylizacja starego sprzętu AGD :)
Skręciliśmy niebawem w zarośniętą chaszczami leśną drogę. Szło się bardzo źle.
Sztywne badyle rosnące pośrodku i jeszcze do kompletu jeżyny. Nie cierpię łazić po takim czymś.
Wyszliśmy zgodnie z oczekiwaniami na drodze, którą szliśmy 2 tygodnie temu na łąki, na których robiłem zdjęcia zachodu słońca.
A później prawie na wprost samochodu. Trasa dobrze przekombinowana.
Zrobiliśmy 8901 kroków, spaliliśmy 351 kcal i przeszliśmy 5.3 km.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz