14/11/2021

Powrót do spacerów.

Tegoroczny sezon grzybowy okazał się wyjątkowo kiepski, toteż zamiast łazić bezcelowo po lesie pełnym komarów, jeździliśmy samochodem na wycieczki, korzystając ze słońca.
Teraz zakończyła się era wycieczek i grzybobrań, zatem reaktywuję bloga o spacerach.

Tą notką chciałbym rozpocząć nowy, lepszy okres.
Od marca do maja bieżącego roku, z powodu pewnej toksycznej i okropnej dziewczyny czułem się mega fatalnie. Lęki, smutki, złamane serce i zszargane nerwy.
Notka z 31 maja wyznacza symboliczny koniec tego nieszczęśliwego okresu.



Podczas spacerów w wymienionym czasie, myślałem o niej i czułem się niesamowicie źle.
Na szczęście udało mi się zerwać tą znajomość i nastał kres obciążeń psychicznych.
Dzisiejszy spacer w porównaniu do tamtych był znacznie lepszy - bez myślenia o trującej osobie i smutków.



Było zimno, szaro i ogólnie nieprzyjemnie, ale wybraliśmy się mimo to na spacer do Drużykowy.
W sumie oklepane i nudne miejsce, ale każdy spacer dobrze działa na zdrowie fizyczne i psychiczne.

O grzybach już nie myślałem, ponieważ sezon jest prawie martwy i prawie nic nie rośnie.
Jednak mile się zaskoczyłem i po drodze znaleźliśmy zielonkę oraz kilka śniejaków.
Nie każdy nadawał się do zabrania, bo były robaczywe :(


Listopadowe grzyby.


Włożyłem sobie słuchawki i słuchałem ulubionych hitów.
Całkiem fajnie mi się spacerowało w nowych gumiakach z Biedronki.
Wreszcie normalne buty, a nie gumofilce.
Wysokie i z zaciskanymi na sznurek cholewkami.
Szybko się ściemniło i trzeba było wracać do samochodu.


Ciemno wszędzie. Głucho wszędzie.


Założyłem sobie latarkę czołową, tym samym przypominając sobie klimatyczne powroty w nocy do samochodu przez ciemny las.
Tradycyjnie na koniec herbata ,,termosówka".

Zrobiliśmy 6916 kroków, spaliliśmy 272 kcal i przeszliśmy 4.1 km.
Dystans nie powala, ale zawsze to początek nowego millenium.

2 komentarze: