Jak zwykle spakowałem swój niezawodny ekwipunek, którego nie wykorzystałem zbytnio.
Tym razem wybraliśmy się niedaleko, w okolice Bógdału.
Było dużo cieplej, niż tydzień temu, a do tego nie wiało.
Komfortowe warunki do spaceru w moich nowych leśnych butach.
Przydałoby się jeszcze kupić nową kurtkę, ponieważ moja obecna jest już stara, zniszczona, brudna i służy mi jako strój roboczy, głównie przy cięciu drewna na opał.
Kieszenie pełne trocin.
Grzyby nie zamierzają się schować. |
Nie udało nam się spuścić drzewa we właściwe miejsce. Niech zostanie. |
Jako że są to okolice rzeki, wypływającej z miejscowości Goleniowy, będącej dopływem Pilicy, występowały liczne ślady działalności bobrów w postaci obgryzionych drzew.
Tutaj jak widać próbowały spuścić osikę, ale nie spadła ona tam gdzie powinna.
Ojć! |
Jakieś dziwne strachy na wróble (chyba). |
Ostatni raz spacerowaliśmy tędy w 2013 roku i od tej pory niewiele się tutaj zmieniło.
Jak zwykle doszliśmy do torów. Nadjechał pociąg, zatem zatkałem sobie uszy.
Doskonale spodziewałem się, że pociąg zatrąbi, ale mimo to i tak bym się wystraszył.
Nie zatrąbił :)
Przy młodych sosenkach udało się trafić kilka późnych maślaków.
Po drugiej stronie torów były już domy w Bógdale.
Nie szliśmy do nich, lecz zawróciliśmy i obraliśmy trasę powrotną.
Założyłem sobie słuchawki na uszy. Tym razem duże, nauszne.
Nie są tak kompaktowe i poręczne, jak douszne, ale za to o wiele lepsza jakość dźwięku.
Przejazd zamknięty. |
Przejazd otwarty. |
Troszkę dzisiaj jechało pociągów, dłuższych niż zwykle.
Chyba ludzie się przesiedli z samochodów.
Było jeszcze na tyle widno, że nie odpaliłem swojej latarki czołowej.
Słuchawki włożyłem z powrotem po odsłuchaniu jednej piosenki.
Zrobiliśmy 5514 kroków, spaliliśmy 217 kcal i przeszliśmy 3.3 km.
Fajny klimat oświetlonego przejazdu kolejowego w ciemności!
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń