12/12/2021

Przyszła zima, więc się trzymaj. (bo fikniesz kozła)

No to nastały prawdziwie zimowe klimaty. Fajnie, jakby utrzymały się aż do świąt.
Jest grudzień, więc niech zostanie aura grudniowa, a nie październikowa.
Mróz i śnieg nie przeszkodziły w kolejnym spacerze po lesie.
Znowu w oklepanym miejscu, czyli na Perzynach, ale od innej strony.






Fotografować zimę, póki jest.


Postanowiłem uwiecznić zimowy krajobraz na fotografiach.
W tych czasach to niestety coraz rzadsze zjawisko.
Drzewa pokryte zmarzniętym śniegiem wyglądały bardzo fotogenicznie.
Przed spacerem zażyłem sobie cukierka. Takiego samego, co tydzień temu.
Tym razem na szczęście nie rozbolał mnie brzuch.


Uwiecznić rzadkie zjawisko - zimę.

Ciepłe odzienie wyjątkowo się przydało. Pod spodniami miałem kalesony.
Do torby zabrałem jak zwykle komin i rękawiczki, ale ich nie użyłem.
Wystarczyło trzymać dłonie w kieszeniach.
Uważałem, żeby się nie wywrócić na tej śliskiej powierzchni.
Widziałem dużo śladów saren, lisów, łosi (chyba) oraz jakiegoś psa.


Fajnie tutaj. Tak zimowo...


Moje nowe gumiaki sprawdziły się świetnie w ten dzień.
Gumofilców już nie noszę do lasu. Dzisiaj i tak byłoby w nich zbyt duże ryzyko wywinięcia orła.
Widziałem pochylone drzewa od śniegu oraz takie z literą E.
Chyba to skrót od Ekologia. Drzewa zazwyczaj nieżywe, pełne robactwa, podziurawione przez dzięcioły.


Ługi Bugi, Ługi Bugi...

Wreszcie doszliśmy do zbiornika wodnego, który potocznie nazywa się Ługi.
Nie wchodziliśmy oczywiście na niego. Lód trzeszczał pod nogami już na brzegu.
Sarny bez problemu sobie po nim chodzą, ale ludzie niech trzymają się z daleka.
Byłoby kretynizmem próbować chodzić po tym lodzie.
Już się niestety ściemniało i nie dało rady zrobić wyraźnego zdjęcia.
Na koniec spaceru herbata z sokiem winogronowym (pachniała jak wino).

Zrobiliśmy 6527 kroków, spaliliśmy 257 kcal i przeszliśmy 3.9 km.

3 komentarze: