20/03/2022

Setny numer

Jakby to Ferdek Kiepski powiedział... nadejszła wiekopomna chwiła :D
Wreszcie dodaję 100 notkę!
Byłaby dużo wcześniej, gdyby nie choroba, ale zawsze.

Skoro jest to taka fajna liczba, to i notka musi być wyjątkowa :)
Niestety mieliśmy zakaz wybierania się do babci z powodu dalszego kaszlu i kichania.
Zmieniliśmy zatem kierunek spacerów na jakiś ciekawszy.






Wylądowaliśmy tym razem w Solcy, konkretnie w miejscu, gdzie byliśmy 24.05.2021.
Wtedy nie czułem się tutaj za dobrze z powodu toksycznego osobnika, o którym wspominałem na jesień.
Teraz mogłem tędy przejść z radością i spokojem ducha :)







Również i dziś nie było w planach chodzenia po żadnych mokradłach, zatem gumowce zostały w domu.
Na plecach w torbie jak zwykle niosłem rękawiczki i komin, tak na wszelki wypadek.
Ubrałem się tak samo, jak tydzień temu, czyli kurtka śliska i gruba bluza.
Mimo że pogoda była piękna i radosna, to wiatr był lodowaty.




Czułem się naprawdę bardzo dobrze.
Piękne słońce, zielone pola... to jest super klimat.
Prawdziwe wiosenne słońce.
Można poczuć radość po pochmurnej zimie.
Na skarpie rosło mnóstwo przylaszczek.









Dzięcioły tu byli.

Nadszedł rozstaj dróg.
Nie poszliśmy ma się rozumieć w lewo.
Poszliśmy w prawo, a potem jakąś gorszej jakości drogą pod górkę.
Rosły fajne, poskręcane graby oraz stare dęby ze śladami po uderzeniach pioruna.








Znaki zakazu i nakazu.





Pod górkę.




Dosyć głośno było słychać dźwięk lecącego samolotu.
Tata natychmiast zaczął temat Ukrainy.
Ja już ten temat znam aż za dobrze, bo codziennie śledzę najnowsze wiadomości na bieżąco i nie potrzebuję kolejnej dawki rozmów na ten temat.
Poza tym takie rozmowy przynoszą tylko dodatkowe nerwy.


Nie ma przejścia, ale za to jest przejście.


Idąc pod górkę zacząłem się pocić, jak to człowiek.
Szybko odczułem dyskomfort z tego powodu.
Kurtka była jak folia i nie było w niej przewiewu.
Na dodatek było mi chłodno. Mega niefajne uczucie.
Wkrótce doszliśmy do jakiegoś szlabanu.






Wiedziałem doskonale, że zbliżamy się do drogi idącej od Trzcińca, którą szliśmy 31.05.2021.
Miałem rację, ale częściowo, bo ta droga, którą szliśmy dzisiaj, biegła do tamtej równolegle.
Potwierdziło się to, gdy wyszliśmy na pole w Siedliszowicach.
Z głębi lasu dochodził jakiś głośny śpiew. To było podejrzane.
Kto śpiewa głośno w lesie?






Fajne widoki.


Kroczyce i Zdów.




Na polach były bardzo fajne widoki na wzniesienia w okolicy Kroczyc i Zdowa.
Wyciągnąłem tacie lunetę z plecaka, bo chciał popatrzeć.
Fajny klimat był, ale zimny wiatr dawał się we znaki.
Zdjęcia niestety robione pod słońce i widać sporo zabrudzeń soczewki i mętne kolory.
Nie szliśmy już dalej do Siedliszowic, ale zawróciliśmy w kierunku samochodu.
Niespodziewanie od strony lasu nadszedł jakiś typ. No to już wiem, skąd te śpiewy.


Psychiczny dziad z kosą.

Był to jakiś stary dziad z brodą. Szedł i głośno śpiewał pieśni kościelne.
Już z daleka widać było, że jest chory psychicznie i nieobliczalny.
Niósł długą kosę do ścinania drzewek, którą w pewnym momencie wyciągnął przed siebie.
Dla bezpieczeństwa poszliśmy przez pola do drogi biegnącej do Trzcińca.
Nie chcieliśmy, żeby ten psychopata zrobił nam krzywdę.


Siedliszowice.


Prawie jak 24 maja 2021.


Dziadyga na szczęście nie poszedł za nami, tylko poszedł prosto przed siebie.
Poszliśmy z powrotem do samochodu przez las, po drodze zjadając jabłka i czekoladę z nadzieniem kokosowym (czyli najlepszą).
Zachodzące słońce tworzyło przyjemny klimat powrotny.






Nie mam pojęcia, co to.




Oczywiście tą okolicą nigdy jeszcze nie szliśmy, toteż trzeba było pobłądzić.
Ostatecznie udało się dotrzeć do tej samej drogi, którą szliśmy 24.05.2021.
Wyszliśmy na wprost samochodu, tak jak wtedy.
Zaczynało robić się bardzo zimno.


Na odchodne zdjęcie w punkcie startowym.


Zdążyłem jeszcze puścić filmik z ciekawostkami.
Tym razem tata się zainteresował i nie było żadnych metalowych prętów :D
Zrobiłem 32 zdjęcia, czyli póki co najwięcej w historii bloga.
Kto wie, może kiedyś uda się zrobić 50 :)

Zrobiliśmy 9252 kroki, spaliliśmy 365 kcal i przeszliśmy 5.5 km.
Teraz oby do 200 notki... i obym już więcej nie napotykał psychopatów z ostrym narzędziem w lesie.

4 komentarze:

  1. Wow, świetna notka! Oby więcej takich pozytywnych spacerów!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale widoki! Muszę się kiedyś wybrać w tamte okolice :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, tylko uważaj żebyś nie spotkał tego dziada z kosą :D

      Usuń