21/08/2022

Deszcze (nie)spokojne

Była pochmurna niedziela, ale nie zanosiło się zbytnio na opady.
Szybko się spakowaliśmy i wyjechaliśmy z domu o 15:20.
Wśród bagażu zabrakło kurtek przeciwdeszczowych, ale to tam nic :D


Jasieniec


Trasa: Szczekociny - Rokitno - Ołudza - Jasieniec - Solca - Siadcza - Kidów - Dzwonowice - Pilica - Zarzecze - Smoleń - Strzegów - Strzegowa - Okupniki - Dłużec - Zabagnie - Wolbrom - Brzozówka - Wierzchowisko - Maków - Falniów - Biskupice - Strzeżów Drugi - Antolka - Cisie - Łazy - Rzędowice - Mianocice - Książ Wielki - Moczydło - Świątniki - Wodzisław - Łany - Kaziny - Zielonki - Grązów - Borszowice - Sędziszów - Tarnawa - Nowa Wieś - Słupia - Rawka - Chebdzie - Moskorzew - Goleniowy - Szczekociny


Z górki na pazurki!


Podobno odbywał się dzisiaj odpust w Małoszycach.
Nie zawitaliśmy tam.
Pojechaliśmy DW 794 prosto w kierunku Wolbromia.
Niespodziewanie pojawił się deszcz.
Później przestał, więc myśleliśmy, że to przejściowe.


Nosz kurła jego mać.


Ostatnio zastanawiałem się nad jakością swoich zdjęć.
W czasie jazdy używam starej Nokii C2-01, bo jest w miarę poręczna.
Na postoju używam Samsunga Galaxy J3 2016, rzadziej starej cyfrówki Canon PowerShot A800.
Żaden z tych sprzętów nie robi zdjęć na tyle dobrych, żebym był zadowolony.
Albo rozmyte, albo ziarniste.
Dlatego jak będę mieć pracę (ech), to sobie kupię porządny aparat.


Dłużec


Panował duży ruch, mimo że długi weekend już minął.
Widocznie wzięli sobie urlopy na cały tydzień i dzisiaj wracali.
Jeden kierowca mignął długimi światłami.
Myśleliśmy, że może policja stoi, ale nikogo nie było.
Nie wiem, o co chodziło.
W Wolbromiu wstąpiliśmy do lodziarni Marcello Gelato.
Tej samej, która jest w Charsznicy.
Wybór smaków oczywiście był duży.



Gama smaków.


Jak zwykle wykonałem zdjęcie lodów ostrożnie, udając, że coś piszę na ekranie :D
To taka moja metoda, żeby nikt się nie zorientował, że robię zdjęcia.
Aby jeszcze bardziej się zabezpieczyć, zbliżyłem ekran telefonu do brzucha.
I w ten oto sposób udało się :D
Wziąłem sobie smak Kinder jajko i góralek (lody o smaku batona Góralki).
Smaki wybrane ze względu na to, że nie widziałem lodów czekoladowych.
Dopiero potem zobaczyłem, że jednak były obok. A niech to :(





Lody zjedliśmy w samochodzie, ponieważ wszystkie 3 stoliki w lokalu były zajęte.
Jak zwykle rozłożyłem sobie ścierkę kuchenną, żeby się nie uświnić :D
Zawsze biorę sobie smak czekoladowy lub zbliżony do czekolady, bo nie poważam lodów śmietankowych i owocowych.
No może poza jagodowymi, jabłkowymi lub bananowymi.
Wsadziliśmy lody do kubka, wcześniej odgryzając dół wafelka - dobry sposób na to, żeby topniejący lód nie ściekał po rękach.
Mimo wszystko woda do mycia się przydała.
Standardowo zjadałem lody gałkowe łyżeczką - nienawidzę ich lizać, a gryźć nie mogę, bo strasznie by mnie bolały zęby.



Brzozówka


Po konsumpcji ruszyliśmy DW 783 w kierunku Miechowa.
Tym razem nawierzchnia diametralnie różniła się od tego gówna, jakim jechaliśmy 15 sierpnia.
Jechało się fajnie, nie licząc tego, że samochód był strasznie tępy, mułowaty i kiepsko przyspieszał.
Albo gaz z BP był tym razem kijowy, albo to po prostu humorki mojego auta - raz sam rwie się do jazdy, a innym razem jedzie jak Fiat 126p.
Jest to spowodowane nienajlepszym stanem silnika.
Dlatego rozważam poważnie sprzedaż i zakup czegoś w lepszym stanie.







No cóż...


W kierunku Miechowa ponownie zaczął padać deszcz.
Spodziewałem się, że będzie on okresowy, ale padać już nie przestało.
Miejscami lało dosyć mocno i dostosowałem prędkość do warunków.
Deszcz nie opuścił nas już do samego końca wycieczki.




Do samego Miechowa nie pojechaliśmy. Skręciliśmy na obwodnicę w kierunku Skalbmierza.
Mogliśmy jechać przez miejscowość Kozłów, ale wybrałem drogę ekspresową S7.
To nie był dobry wybór, ponieważ szybko się okazało, że są bardzo długie korki.
Wprawdzie najdłuższy był w przeciwnym kierunku, ale przed nami też nie było fajnie.


Czuję się jak w górach.



O, jakiś festyn!


W Strzeżowie Drugim odbywał się jakiś festyn albo dożynki.
Chyba to drugie, bo wcześniej widziałem kukły ze słomy.
Raczej się im nie udała impreza, skoro padał deszcz.
Niektórzy przepuszczali ludzi wyjeżdżających z imprezy.
Miły gest i popieram, ale przyczynił się on do zwiększenia zatoru na drodze.



No nieźle.


Cisie


S7 była dziś naprawdę mocno zakorkowana.
Tylko czasami między kolejnymi sznurami samochodów pojawiały się nieduże przerwy.
Swoją drogą, ta ekspresówka słynie z tego, że jest niebezpieczna.
Skręciliśmy do miejscowości Cisie, bo tata chciał zobaczyć, dokąd można tędy dojechać.





Znów poczułem się jak w górach.
Najpierw długi, kręty i stromy zjazd, a za kawałek równie stromy, chociaż już nie kręty podjazd.
Do tego ciemne lasy liściaste.
Dojechaliśmy do miejscowości Rzędowice. Droga wyglądała niemal identycznie, jak ta, którą jechaliśmy w kierunku Działoszyc.
Była to jednak zupełnie inna trasa. Dojechaliśmy do Książa Wielkiego i ponownie wjechaliśmy na S7 :D


Pod górę.


Łoo panie :D


Minęliśmy kolejny, bardzo długi sznur samochodów.
Dobrze, że jechaliśmy w przeciwnym kierunku :D
Mogłem się rozpędzić do 130 km/h.
Oczywiście nie jestem fanem szybkiej jazdy, a przy tej prędkości mam już 4200 obrotów i robi się nieznośnie.
Dlatego niemal od razu zwolniłem do 100 km/h.
Skręciliśmy na Wodzisław.

Zielonki


Nigdzie już nie robiliśmy przystanku i pojechaliśmy prosto do babci.
Do domu wróciliśmy o 20:30.
Cała trasa miała łącznie 128.6 km.
Cieszę się, że mimo opadów deszczu, wykorzystaliśmy niedzielę w ambitny sposób.

2 komentarze:

  1. Wziąłbym lody kinder jajko i mleczno śmietankowe. Fajne widoki. Tym razem w deszczowej aurze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, chociaż wolę jazdę w ładną pogodę.
      A i lody są mleczna truskawka, a nie mleczno śmietankowe :D

      Usuń