30/10/2022

Jesienny trip

Dzisiejsza trasa nie była jakaś super ciekawa.
Raczej jedna z wielu, którą już nieraz jechaliśmy.
Ale dla mnie każda wycieczka jest super.
O tej porze w sumie nie ma co się daleko wybierać.


Lubię zapierniczać. Nie będę czekał.

Trasa: Szczekociny - Rokitno - Dąbrowica - Małoszyce - Brzeziny - Łany Wielkie - Zabrodzie - Żarnowiec - Jelcza - Tczyca - Swojczany - Miechów-Charsznica - Charsznica - Chodów - Podmiejska Wola - Biskupice - MIECHÓW - Bukowska Wola - Kalina Mała - Kalina Wielka - Śladów - Janowice - Ilkowice - Dziadoszyce - Słaboszów - Buszków - Chmielów - Działoszyce - Jakubowice - Januszowice - Kwaszyn - Dzierążnia - Sypów - Zagorzyce - Kozubów - Byczów - Chroberz - Leszcze - Gacki - Bogucice Pierwsze - Bogucice Drugie - Pasturka - PIŃCZÓW - Skowronno Dolne - Sobowice - Imielnica - Imielno - Dzierszyn - Jasionna - Wolica - JĘDRZEJÓW - Prząsław - Zdanowice - Nagłowice - Ślęcin - Jaronowice - Chlewice - Damiany - Moskorzew - Goleniowy - Szczekociny


Większość ludzi poszła dzisiaj na cmentarz, porządkować groby.
My też zajrzeliśmy na cmentarz w Łanach Wielkich, by zapalić świeczkę prababci.


Fiat 125p 1.5. Ciekawe który rok.



Żarnowiec.


Jesienne słońce ma to do siebie, że jest mniej intensywne i bardziej melancholijne.
Wyjechaliśmy z domu po 14:00 (na stary czas byłoby o 15:00).
Czas cofnięty, więc szybciej robi się ciemno. No cóż.


Powinno być odwrotnie.


W pewnym momencie jechał przed nami Mustang.
Jednak poruszał się dosyć powoli i przepisowo.
Za to sporo był zapierdzielających i wyprzedzających.
Mimo mocnego zaostrzenia przepisów, idiotów na drogach nie brakuje.
Co i rusz trafiał się rozpędzony dureń, który siedział mi na zderzaku i wyprzedzał kogo się dało.
Myślałby kto, jak się im wszystkim spieszy. Chyba do piachu.


Charsznica



W Miechowie zatrzymaliśmy się na stacji BP, by zatankować LPG.
Nie skończyło mi się, ale zostały go niecałe 2 litry.
Na chwilę podjechaliśmy jeszcze na parking, bo chciało mi się lać.
Nie pomyślałem o skorzystaniu z toalety na stacji i poszedłem za koparkę :DDD
Nie braliśmy hot-dogów, bo nie chciało nam się jakoś zbytnio jeść.


Ale fajnie.


No i masz.

Skręciliśmy zbyt wcześnie i musieliśmy się zawracać.
W miejscowości Słaboszów obok cmentarza było mnóstwo samochodów.
Musiałem ostrożnie jechać i miejscami zjeżdżać na bok, żeby się minąć.
Cmentarze robią, ale parkingów to już nie.
Zatrzymaliśmy się na chwilę na cmentarzu w Dzierążni, żeby zajrzeć do teściów znajomego pana.
Przy okazji rozwaliłem sobie ranę, którą zrobiłem sobie wczoraj i leciała mi krew z palca.
Przemyłem ją wodą gazowaną :D


Tortilla WYPASIONA mieszana.

Kiedy już opanowałem sytuację z raną, ruszyliśmy dalej do Pińczowa.
Dotarliśmy tam przez wsie, którymi jechało się nieraz do Wiślicy.
Poszliśmy do Bistro Kwadrans w Pińczowie na tortillę.
Miała ona w sobie polędwiczki z kurczaka. Dobre to było.
Myślałem tylko, że skoro jest za 17 zł, to będzie większa.
Przy okazji jakaś dziewczynka chodziła po lokalu i rozdawała cukierki innym :D
Później zrobił to jakiś chłopczyk. Nie ma to jak dobre wychowanie, którego dziś brakuje.
Takie dzieci to ja tam lubię. Nie takie, co wrzeszczą i sprawiają problemy.

Pomocy. Wymalowali mi furę!

W drodze powrotnej do domu, wstąpiliśmy jeszcze do babci.
Pod blokiem zauważyliśmy jakieś auto z rejestracją KN, które było całe wymalowane.
Był napis HELP i odbite ręce. Wyglądało to, jakby jakieś gówniarze zrobili sobie zabawę.
A może ktoś był nawalony jak bela i pomyślał, że jak komuś wymaże karoserię, to będzie super.
To już pozostaje niewiadomą :D
Do domu wróciliśmy około 20:00.
Cała trasa miała łącznie 170.8 km.

2 komentarze:

  1. Krótsza i fajna wycieczka. Może też zdecyduję się na prawko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Tak, warto mieć prawko, to zawsze więcej możliwości.

      Usuń