16/10/2022

Trasa (nie)stłumiona

Zgodnie z przewidywaniami, dzisiaj znów gdzieś się wybraliśmy.
Pogoda była fajna, słońce świeciło i nie było zimno.
Fajnie, gdyby taka aura utrzymała się do końca października, ale nie ma co na to liczyć.



Trasa: Szczekociny - Tęgobórz - Małachów - Nakło - Szyszki - Przyłęk - Brzostek - Wolica - Kuczków - Koniecpol - Radoszewnica - Okołowice - Grodzisko - Pierzaki - Pukarzów - Mosty - Maluszyn - Silniczka - Brzeziny - Polichno - Silnica - Zabrodzie Silnickie - Wymysłów - Kozie Pole - Maksymów - Myśliwczów - Wielgomłyny - Kruszyna - Perzyny - Sokola Góra - Kawęczyn - Łączkowice - Przedbórz - Przyłanki - Smyków - Czermno - Fałków - Zbójno - Wyszyna Fałkowska - Wyszyna Rudzka - Ruda Maleniecka - Jacentów - Rozgół - Smyków - Salata - Przełom - Mniów - Bobrza - Ćmińsk - Miedziana Góra - Kostomłoty Drugie - Janów - Szewce - Chęciny - Mnichów - Jędrzejów - Prząsław - Zdanowice - Nagłowice - Ślęcin - Jaronowice - Chlewice - Damiany - Moskorzew - Goleniowy - Szczekociny


Wyjechaliśmy z domu około godziny 13:45.
Dni są już krótkie, więc dobrze było wybyć tak wcześnie.
Dodatkową motywacja do wyjazdu był przyjazd gości i głośna atmosfera w domu.


Przyłęk

Na polach rosło jeszcze mnóstwo kukurydzy, a w Przyłęku rośnie nawet soja.
Ją chyba też zbiera się w październiku.
Chyba musiała zostać modyfikowana, żeby rosła w naszym chłodnym klimacie.
Przeważnie hoduje się ją w Ameryce Południowej i Azji.


I czekanko.

Jakość dróg jak zwykle nie powalała.
Najgorszy do pokonania był odcinek Nakło-Przyłęk.
Później niby było lepiej, ale też nawierzchnia zaczynała już pękać.
Tak to jest, kiedy drogi nie są dostosowane do dużego tonażu, a jeżdżą ciężkie traktory i ciężarówki.


Za Radoszewnicą.


W Koniecpolu dość długo czekaliśmy na przejeździe kolejowym.
Myślałem, że nadjedzie pociąg towarowy i dlatego tak wcześnie opuścili rogatki.
Po długim czekaniu, nadjechał niezbyt długi pociąg osobowy.
Może to tak zapobiegawczo, żeby nikomu auto nie zdążyło się zepsuć na torowisku.


Pierzaki


Pukarzów


Za Maluszynem.


Zabrodzie Silnickie


Jest i akcent grzybowy.


W okolicach miejscowości Kozie Pole, przepaliła mi się rura kolektorowa.
Już wczoraj nie wyglądała ona dobrze.
Korozja zjadła rurę na łączeniu z łącznikiem elastycznym.
Mimo wszystko, auto jechało cicho, dopiero przy 3500 obrotów na minutę zaczynało być coś słychać.
Teraz hałasowało w każdym zakresie obrotów.


Wnętrze kościoła w Wielgomłynach


Zjechaliśmy na chwilę do lasu, żeby się odlać (hehe) i obejrzeć ten tłumik.
Nie wyglądał aż tak źle, ale obawiałem się, że w trakcie jazdy rura odpadnie i będzie szorować po asfalcie.
Pochodziliśmy nieco po lesie i znaleźliśmy trochę grzybów.
Następnie ruszyliśmy w dalszą trasę.
Przez minione lata nie zdołali oczywiście wyremontować nawierzchni.
Musiałem miejscami jechać 30 km/h.
Nie chodziło tylko o zawieszenie, ale też o tą rurę (żeby się nie urwała od wstrząsów).


Tablica informacyjna przy kościele.


Ponad 500-letni Dąb Wolności.


Zatrzymaliśmy się przy kościele w Wielgomłynach.
Podjechałem na parking swoim burczącym gruchotem.
Przy okazji światła dzienne od jakiegoś czasu nie działają.
Jedno po wypadku ze zwierzęciem, o którym pisałem wcześniej, nie chce się trzymać na miejscu.
Wciskam kratkę na zatrzaski, ale ona i tak wpada do środka w czasie jazdy.
No trudno. Będą dodatkowe powody, żeby się pozbyć samochodu i kupić inny.


Kościół św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Wielgomłynach





A drogi jak nie było, tak nie ma.

Weszliśmy na kilka minut do kościoła.
Akurat ludzie zaczynali się powoli schodzić na mszę świętą.
Ja po raz kolejny byłem ubrany w pospolite spodnie dresowe.
Znowu się czułem przypałowo.
Zrobiłem jeszcze zdjęcia kościoła, ponad 500-letniego dębu szypułkowego i ruszyliśmy dalej.


Przyłanki

Samochód pierdział i bulgotał głośno.
Ludzie się patrzyli jak na UFO :DDD
Hałas był niczym w rasowym szrocie typowego wieśniaka po tuningu akcesoriami z Allegro.


Smyków


Fałków


Dalsza część wycieczki prowadziła przez miejscowości, którymi wracamy zazwyczaj z Opoczna.
Jechaliśmy mówiąc kolokwialnie, "od dupy strony".
W miejscowości Fałków ponoć była jakaś głośna afera.
Nowy proboszcz podniósł opłaty parafianom, a ci protestowali i chcieli wywieźć go taczkami.


Ruda Maleniecka


Nigdy w życiu nie jechałem przez Rudę Maleniecką.
Zawsze zostawialiśmy tą miejscowość z boku, jadąc skrótem przez Maleniec.
Dziś wreszcie miałem okazję tędy przejechać.
Fajnie się poczułem, gdy dojechaliśmy do skrzyżowania, które zawsze przecinamy, jadąc w kierunku Końskich.


DK 74


Jedź debilu.


Bez kretynów drogowych się niestety nie obyło (standard na polskich drogach).
Powyższy debil w BMW zarejestrowanym na Warszawa Ochota (no a jakże) wyprzedzał kogo się dało.
Wcześniej oczywiście musiał mi podjechać pod sam zderzak.
Jednak powiedzenie ,,nie ma cwaniaka nad Warszawiaka" nie wzięło się z powietrza.


Przełom


Wreszcie zatrzymaliśmy się w miejscowości Ćmińsk na stacji BP.
Wzięliśmy zakupów na tyle, żeby wykorzystać kupon "20x więcej punktów" i oczywiście hot-dogi.
Nie mieli dużych, więc kupiliśmy cztery małe.
Oprócz nas "hot-dogowało" się sporo innych osób.





Po konsumpcji, podjechaliśmy na kilka minut obejrzeć popisy na torze Automobilki Kielce.
Ostatnio było się tutaj w 2019 roku.
Pomyślałem, że wrzucę tutaj dwa króciutkie nagrania.
Wrzucanie dłuższych jest uciążliwe.





Automobilki


Kostomłoty Drugie



S7


Popatrzyliśmy sobie i powąchaliśmy smrodu palonej gumy.
W sumie po to właśnie buduje się takie tory.
Długo nie zabawiliśmy i ruszyliśmy w drogę powrotną.
Od hałasu w samochodzie zaczęła mnie boleć głowa.
Naprawdę głośno buczało i pierdziało.
Dźwięk miejscami przypominał coś pomiędzy 3-cylindrowym ciągnikiem Massey Ferguson (przy niższej prędkości), a czterosuwowym motocyklem (pod górę).




Rozbujałem się na chwilę do 130 km/h i natychmiast odpuściłem nogę z gazu.
Starałem się nie przekraczać 120 km/h z uwagi na bardzo wysokie obroty i hałas.
Na kilka minut zatrzymaliśmy się na parkingu w Miejscu Obsługi Podróżnych.
Kostka brukowa strasznie śmierdziała szczochami, bo nikomu się nie chce iść wylać gdzie indziej.
Odwiedziliśmy jeszcze babcię, jak to w niedzielę i zakończyliśmy wycieczkę.
Cała trasa wyniosła 229.3 km.
Ciekaw jestem, czy uda się jeszcze w tym roku gdzieś pojechać, czy może powrócę już do spacerów.

1 komentarz: