15/01/2023

Pieszym torem

Zastanawiałem się ostatnio, czy nie dać swojego linka na grupach na FB.
Fajnie byłoby mieć więcej wejść i komentarze.
Ale nie zrobię tego, ponieważ zbyt dobrze znam poziom komentujących na tym śmiesznym portalu.
A w swoich notkach często robiłem zdjęcia beznadziejnych kierowców.
Mogliby tutaj przyjść ich koledzy po fachu i wyzywać mnie pod spodem od konfidentów, szeryfów oraz pisać, że mam kompleksy i nie umiem jeździć :D
Wolę tego uniknąć, bo nie mam ochoty na kłótnie.



Dobrze, że dni stały się dłuższe, bo jak zwykle późno wyjechaliśmy z domu.
Popadywał deszcz, a my nie zabraliśmy parasoli.
Nie był aż taki mocny, dlatego nie były one zbytnio potrzebne.


Pojechaliśmy w nudne, oklepane miejsce niedaleko domu, czyli w okolice torów kolejowych na Bógdale.
Ściemniało się, ale było na tyle widno, że dało się iść.
Nie czułem się dobrze, ponieważ powróciły problemy z wątrobą.
Dokuczały także przykre myśli o tym, że nadal muszę być bezrobotny.

Pendolino mknie.


Całkiem fajnie się spacerowało wzdłuż torów kolejowych, po drodze bezpieczeństwa.
Nadjechał niebawem Pendolino, wypełniony pasażerami aż po ostatni wagon.
Fajnie, że jest tyle osób, mimo, że ceny biletów poszły mocno do góry.
Bardzo mocne światła LED założyli do tego pociągu.

Nadjeżdża pociąg Tomek :DDDD

Za kilka minut nadjechał już nasz zwykły, polski pociąg starszego typu.
Zamiast LED miał zwyczajne żarówki.
Chciałem sobie zatkać uszy, bo boję się trąbiących pociągów.
Nie zatrąbili. I dobrze :D

Przejazd

Musiałem jeszcze zrobić zdjęcie oświetlonego przejazdu kolejowego.
Lubię ten klimat lamp sodowych wieczorem.
Do auta wróciliśmy przez las, uważając na powalone sosny.
Na koniec pomyliliśmy drogi :D
Zrobiliśmy 4574 kroki, spaliliśmy 288 kcal i przeszliśmy 3.3 km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz