16/04/2023

Podmokłe peryferie

Nie ma to jak prawdziwe, wiosenne słońce.
Już niedługo pora na serio powrócić do wycieczek.
Tymczasem będzie kolejny spacer.



Wylądowaliśmy za Przyłękiem, w pobliżu miejscowości Łysaków.
Byliśmy tutaj w maju 2021, ale nie zwiedziliśmy tego miejsca dokładnie.
Doszliśmy do pól i zawróciliśmy się.
Dzisiaj nadrobiliśmy zaległości.




Leśny strumyk, bądź rów melioracyjny.


Był to jeszcze okres znajomości z toksycznym osobnikiem, o którym nieraz wspominałem.
Dlatego nie spacerowało się tędy przyjemnie.
Dziś mogłem odwiedzić te okolice w pełni na luzie, więc było zdecydowanie inaczej.


Jest działeczka, to pewnie Łomżunia też :D








Opady deszczu dziś nam nie groziły, więc parasole zostały.
Spakowaliśmy sobie do plecaków na wszelki wypadek cienkie kurtki.
Przeszliśmy tak samo jak w maju 2021 obok jakiejś prywatnej działki.
Znowu bałem się, że ktoś wyleci agresywny do nas, ale nikogo nie było.






Starorzecze Pilicy.




Na polnej drodze z jakiegoś powodu siedziała masa pszczół.
Pewnie zbierały błoto do budowy ula, ale nie jestem pewien.
Raczej nie wygrzewały się na słońcu :DDD
Minęliśmy jakieś małżeństwo, której też wybrało się na spacer.


Zawilce.








Miejscami z mokradeł unosił się zapach mułu i gnijącej roślinności.
Doszliśmy wreszcie do miejscowości Łysaków.
Okazało się, że znajduje się tutaj przystań dla spływów kajakowych.
Podeszliśmy i przyjrzeliśmy się temu bliżej.


Fajna altana z grillem.


Informacja.




Przystań była wyposażona w altanę z grillem i oświetleniem.
Była też huśtawka, przywiązana do starej olchy grubymi linami.
Fajnie się tutaj urządzili. Oby nikt niczego nie rozkradł.
Był też drewniany wychodek na wypadek, jakby któryś z uczestników spływu zesrał się z wrażenia.
Lub po tym, co smażyli na grillu :DDD






Huśtawka i to nie emocjonalna.


Poczytaliśmy sobie tablice informujące między innymi o tym, że z przystani można korzystać tylko za zgodą zarządcy.
Posiedzieliśmy parę minut na drewnianej belce i poszliśmy w drogę powrotną.
Przyjechało jeszcze jakieś auto, prawdopodobnie parka.


Aha.

Postanowiliśmy wrócić do auta inną drogą.
Zatem skręciliśmy wcześniej i wyszliśmy na mokradłach bez przejścia.
Ominęliśmy zalany teren i wydostaliśmy się na suchy obszar.
W wodzie rosło coś, co niezawodna aplikacja PlantNet pokazała jako ostrożeń błotny.
Pospolita roślina na terenie całego kraju.




Ostrożeń błotny.

Moje wysokie kalosze przydały się bardzo na tych podmokłych obszarach.
Niestety nie czułem się dobrze, nie miałem zbytnio humoru oraz doskwierało mi uczucie samotności i pustości :(
Przeszło mi dopiero po kilkunastu minutach.
Wyszliśmy przez pola na leśną drogę, która zaprowadziła nas do tej, którą szliśmy na początku.






Na koniec jeszcze zjedliśmy jabłka.
Zrobiliśmy 7126 kroków, spaliliśmy 280 kcal i przeszliśmy 4.2 km.
Mniej niż w poniedziałek, ale i tak dobrze.
Oby kolejna notka była już z jakiejś wycieczki.

2 komentarze:

  1. Hehe. Nie spodziewałem się, że podczas spaceru po lesie zastaniesz wiatę, drabinki, wychodek i spływ kajakowy. Wygląda to na dobre miejsce do odpoczynku.

    OdpowiedzUsuń